Sądy zasłużyły sobie na złą opinię
Z dr. Januszem Kochanowskim, prezesem Fundacji Ius et Lex, rozmawia Marcin Droba
Z badań opinii publicznej wynika, że ponad 60 proc. Polaków źle ocenia pracę sądów. Dlaczego tak jest?
Zaledwie jedna piąta Polaków ocenia sądy dobrze, 10 lat temu 45 proc. ankietowanych miało o nich dobrą opinię. Z bardziej szczegółowych badań wynika, że ci, którzy mieli sami do czynienia z sądem, mają o nim gorszą opinię od tych, którzy szczęśliwie sądu unikali. Dotyczy to również pracowników sądów albo osób, które były stronami. Sam, na podstawie własnych doświadczeń, musiałbym ocenić, że jest to bardzo źle funkcjonująca instytucja, nie wypełniająca swoich podstawowych zadań. Nie gwarantująca, wraz z organami ścigania, bezpieczeństwa obywateli, ani ochrony własności. Odbiegająca od standardów europejskich, źle zorganizowana, o której trudno powiedzieć coś dobrego.
Z czego to wynika? Czy to problem braku pieniędzy, niedoboru pracowników czy też mamy po prostu złych sędziów?
Wszystko po trosze. Niestety, mamy tradycję złej pracy w sądzie, istnieje brak cywilizacyjnych standardów organizacji pracy, to widać choćby na przykładzie FOZZ. Widać, że osądzenie pierwszej wielkiej afery III Rzeczypospolitej przekracza możliwości naszego sądu.
Mamy w Polsce wystarczająco dużo sędziów w stosunku do ludności kraju, ale nie mają oni przygotowanej odpowiedniej infrastruktury. Sędziowie nie są także wystarczająco przygotowani do prowadzenia wielkich spraw gospodarczych. Poza tym sprawy te są im źle przygotowywane. Prowadząca sprawę FOZZ pani sędzia Piwnik nie miała sędziego zapasowego. Kiedy odeszła, obejmując stanowisko ministra sprawiedliwości, sędzia Kryże musiał zacząć sprawę od początku. Jest to karygodne rażące niedbalstwo.
Istnieją też pewne obiektywne uwarunkowania proceduralne. Sędzia pewnych rzeczy nie może wyegzekwować, gdy strony, ich pełnomocnicy, biegli nie chcą z nim odpowiednio współpracować. Źle funkcjonuje sądownictwo dyscyplinarne. Musi istnieć system pozytywnego i negatywnego oceniania sędziów, który by ich mobilizował do dobrej pracy. Błędem było - jak określił to poseł Rokita - stworzenie czegoś w rodzaju "republiki samorządowej", oddanie wielkiego przedsiębiorstwa, jakim są sądy, w ręce samorządu pracowniczego. To nigdzie się nie sprawdziło, tutaj też.
Innym problemem było czterokrotne rozszerzenie tzw. kognicji w okresie transformacji. Wystartowano z całkowicie mylnym założeniem, że wszystko powinno być rozstrzygane przez niezawisły sąd i do tego sądu - niczym do worka - ładowano wszystko. W rezultacie sądy zajmują się rzeczami, którymi nie powinny. Sąd, dla przykładu, nie musi zajmować się prowadzeniem rejestrów czy ksiąg wieczystych.
Co trzeba zrobić, żeby zmienić tę sytuację?
Widać jasno, że wymiar sprawiedliwości i system prawa stoi w obliczu konieczności zasadniczych reform. Pozycja sądu jest zła w opinii publicznej - i słusznie - ale jest również zła materialnie, organizacyjnie i prawnie. Musimy stworzyć sędziom odpowiednie warunki i mechanizmy bodźcowe, aby zamiast wciąż bezowocnie ich krytykować, można było także czegoś wymagać.
Notowania sądów są gorsze niż przed 10 laty. Czy pogorszył się tylko odbiór sądów przez społeczeństwo, czy też obiektywna sytuacja jest rzeczywiście gorsza?
Sytuacja jest gorsza, bo wychodzą wszystkie zaniedbania. Sądy są nieprzygotowane do sprostania nowym wyzwaniom. Wzrosła przestępczość, także obrót gospodarczy. Osobiście zdanie o stanie sądów mam jak najgorsze. Tylko raz sąd zaskoczył mnie pozytywnie, chodziło tu o Naczelny Sąd Administracyjny.
Kiedyś zrobiłem taki testujący przypadek swojej sprawy, którą prowadziłem przez szereg instancji. Gdyby była to dla mnie sprawa życiowa, mógłbym to bardzo ciężko znieść. W sądzie rejonowym spotkało mnie zachowanie jak na bazarze Różyckiego, w sądzie okręgowym miałem już do czynienia z półinteligentką, w apelacyjnym niezbyt słuchano i rozumiano moją argumentację. Gdybym nie był pewien tego, co mówiłem, uczyłem tego co najmniej od kilkunastu lat, straciłbym przekonanie do słuszności swojej sprawy A w kasacji w Sądzie Najwyższym sędzia sprawozdawca nawet nie przeczytała akt sprawy. Przegrałem sprawę, a potem nawet nie wyegzekwowano ode mnie kosztów!