|
|
|
|
WYWIADY |
|
|
Tymczasowe aresztowanie powinno mieć określony pułap
Rzeczpospolita 2006-12-21
Rz: Występował pan wielokrotnie, głów nie do ministra sprawiedliwości, ale także do Trybunału Konstytucyjnego i do prokuratora krajowego, a niedawno także do rzecznika praw człowieka Rady Europy, w sprawie zbyt długiego stosowania tymczasowego aresztowania. Co pana przechowywać do tego skłoniło?
Janusz Kochanowski: - Niepokoi mnie przede wszystkim długotrwałość tymczasowych aresztowań, która może wskazywać na niewłaściwy czy opieszały sposób prowadzenia postępowań przygotowawczych i sądowych. Było to już wcześniej tematem wystąpień zarówno moich, jak i moich poprzedników. Ale nadal piszą do mnie ludzie, którzy już kilka lat przebywają w aresztach bez prawomocnego wyroku. Docierają do mnie indywidualne sygnały o nadmiernie przedłużających się aresztach tymczasowych. Prawa tymczasowo aresztowanych są ograniczane dużo bardziej niż prawa skazanych. Niemożliwe jest też skorzystanie z warunkowego zwolnienia.
W jakich konkretnych przypadkach pan ostatnio występował?
Na przykład w sprawie byłego posła, barona SLD Andrzeja Pęczaka, któremu prokuratura stawia zarzuty płatnej protekcji i przyjęcia korzyści majątkowej. Nie jest to postać z mojej bajki, ale nie mogę pozostać obojętny wobec faktu, że przebywa w tymczasowym areszcie już ponad dwa lata. Ze skierowanej do mnie skargi żony Marka Dochnala, byłego lobbysty, podejrzanego w tej samej sprawie, wynika, że on również pozostaje w areszcie ponad dwa lata. Wystąpiłem więc do Prokuratury Krajowej o wyjaśnienie, przez jakież to okoliczności niemożliwe było zakończenie śledztwa w terminie przewidzianym wart.263 §1 kodeksu postępowania karnego. Oczekuję także odpowiedzi od prokuratora krajowego w sprawie dwójki tymczasowo aresztowanych prezesów firmy komputerowej Bestcom z Poznania. Doprowadziło to już do upadłości przedsiębiorstwa. Zaniepokoił mnie także medialny sposób zatrzymania byłego ministra skarbu Emila Wąsacza. Sposób zatrzymania musi być przecież proporcjonalny dowagi czynu, rozmiarów zagrożenia i cech osobistych zatrzymywanego. Skierowałem do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją art. 247 kodeksu postępowania karnego, który, moim zdaniem, nie określa wystarczająco dokładnie podstaw zatrzymania. Z kolei z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka otrzymałem odpowiedź, że dokońca2005 r. rozpoznał pięćdziesiąt jeden skarg z Polski dotyczących zbyt długiego stosowania tymczasowego aresztowania. Wśród tej liczby uznał za bezzasadne jedynie dwanaście.
Powiedział pan, że długotrwałe tymczasowe aresztowania są pochodną ciągnących się zbyt długo postępowań przygotowawczych i sądowych. Czy rozciąga się ono również na czas po wyrokach?
Owszem, często stosowane jest także po wyroku sądu pierwszej instancji. Konieczne są więc działania, zarówno organizacyjne, jak i legislacyjne, przyspieszające postępowania. Resort sprawiedliwości je podejmuje, ale moim obowiązkiem jest stale przypominać o takiej potrzebie. Niemniej sytuacja w dalszym ciągu nie jest zadowalająca. Jest i inny ważny powód, dla którego tymczasowe aresztowanie powinno być stosowane bardzo oszczędnie. O tym się nie mówi, ale wiadomo, że fakt pozostawania w tymczasowym areszcie determinuje czasem sam wyrok i wysokość kary. Jest to bardzo niebezpieczna praktyka procesowa, której należy się stanowczo przeciwstawić. Obecnie sąd może aresztować podejrzanego na miesiąc, a na wniosek prokuratora na trzy miesiące. Potem areszt może być przedłużany. Łączny okres tymczasowego aresztowania do wyroku sądu I instancji nie może przekroczyć dwóch lat. Ale może go przedłużać sąd apelacyjny, także po nieprawomocnym wyroku. Przesłanki z art. 263 k. p. k. zupełnie tego nie ograniczają.
Teoretycznie można więc zostać aresztowanym do końca życia, ponieważ w praktyce nie ma żadnego limitu. Czy powinny nastąpić zmiany legislacyjne, które temu zapobiegną?
Praktyka bezwzględnie musi się zmienić. Do k.p.k. powinien być wprowadzony przepis określający łączny czas tymczasowego aresztowania. Ten czas nie mógłby być przekroczony w żadnych okolicznościach. Polska musi się liczyć z tym, że jeżeli nic się w tym względzie nie zmieni, państwo polskie będzie musiało odpowiedzieć przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości za nieprzestrzeganie standardów. Już zresztą są wyroki zasądzające odszkodowania.
|
|
|
|
|
|