Rozmowa "Menedżera Zdrowia" z dr Januszem Kochanowskim, Rzecznikiem Praw Obywatelskich
1. Ostatnie Pana wystąpienie skierowane do ministra zdrowia dotyczy kompensacji szkód pacjentów, ofiar błędów medycznych. Jest to kontynuacja wystąpienia Pana poprzednika, z 2004 roku. Problem nie tylko ukarania winnych, ale i usunięcia przyczyn popełniania błędów powraca od lat i, mówiąc delikatnie, nie spotyka się ani z zainteresowaniem środowiska lekarskiego ani resortu zdrowia. Jakie rozwiązania Pan popiera? Jakie będą następne kroki, jeśli nic się nie zmieni? Czy w związku z tą sytuacją Biuro Rzecznika będzie usilniej interweniować w indywidualnych sprawach?
Moi poprzednicy, od 1999 r. sygnalizowali kolejnym Ministrom Zdrowia potrzebę rozważenia możliwości wprowadzenia alternatywnych do postępowania sądowego mechanizmów wynagradzania szkód na zdrowiu powstałych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Mimo zapewnień urzędujących wówczas Ministrów Zdrowia o podjęciu działań w tej sprawie, nie doprowadzono do dyskusji w tej materii i rozwiązania sygnalizowanego problemu. Kontynuując interwencje moich poprzedników, w kwietniu br. zwróciłem się do Ministra Zdrowia z prośbą o rozważenie potrzeby zmiany dotychczasowego podejścia do bezpieczeństwa leczenia oraz sposobu pomocy pacjentom poszkodowanym przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Ponowiłem jednocześnie interwencję w kwestii konieczności zmiany przepisów oraz zasad postępowania w sprawach odpowiedzialności zawodowej lekarzy i innych pracowników medycznych.
W przedmiotowym wystąpieniu podkreśliłem, iż pacjenci mają prawo oczekiwać, że podejmowane wobec nich działania medyczne będą bezpieczne, że nie zostanie im wyrządzona szkoda, a ewentualne błędy nie będą powodowały negatywnych skutków. Bezpieczeństwo pacjentów wymaga, aby błędy medyczne i działania niepożądane przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych były rejestrowane, a odpowiedni system postępowania zobowiązywał do analizy tych problemów i źródeł ich powstawania oraz wdrożenia odpowiednich procedur naprawczych i korygujących. Ukaranie winnych nie zawsze bowiem usuwa istniejące nieprawidłowości i zaniedbania. Ponadto, obowiązujący system opieki zdrowotnej stwarza możliwości ukrywania błędów i nieprawidłowości oraz zabezpieczenia się przed roszczeniami pacjentów. Nie zapewnia nadto bezpieczeństwa pracownikom medycznym ujawniającym błędy i zaniedbania.
Nie ulega wątpliwości, że nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka związanego z udzielaniem świadczeń zdrowotnych, pomimo stałego podnoszenia jakości opieki zdrowotnej. Ceną niepożądanych zdarzeń może być jednak ludzkie zdrowie, a nawet życie. Zdarzenia niepożądane generują również wysokie koszty opieki zdrowotnej. Poszkodowanym w wyniku takich zdarzeń towarzyszy odczucie niekompetencji, niedbałości i winy pracowników medycznych, zaś po stronie pracowników pojawiają się działania obronne i zabezpieczające przed roszczeniami poszkodowanych.
Zmiany wymaga również sposób postępowania wobec osób, które poniosły szkodę przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Chodzi generalnie o to, aby system odpowiedzialności za szkody medyczne chronił należycie poszkodowanych, był efektywny i przewidywalny, a postępowanie w tej sprawie nie uwłaczało godności pacjenta oraz zapewniało godziwą i niezwłoczną rekompensatę, pozwalającą na kontynuację leczenia i rehabilitacji bezpośrednio po wystąpieniu szkody. Nie ulega wątpliwości, że obowiązujący obecnie system odpowiedzialności cywilnej nie odpowiada tym warunkom i nie zapewnia wystarczającej gwarancji z punktu widzenia ochrony praw pacjentów oraz praw obywatelskich (głównie prawa do ochrony zdrowia). Nie jest również w pełni zadawalający system ubezpieczenia OC pracowników medycznych oraz zakładów opieki zdrowotnej, w szczególności, że pozostawia poza swym zakresem "ryzyka nieubezpieczalne". Umowy ubezpieczeniowe są niejednokrotnie tak konstruowane, aby zminimalizować możliwość wypłaty odszkodowania, a sumy gwarancyjne, na jakie zawierane są umowy ubezpieczeniowe, są zbyt niskie.
Również system opieki zdrowotnej, częstokroć, pokrzywdzonego pacjenta pozostawia samemu sobie, bez zapewnienia koniecznych świadczeń zdrowotnych i zaopatrzenia medycznego. Zdarzają się również przypadki odmowy dalszego udzielania świadczeń zdrowotnych, w szczególności, gdy poszkodowany dochodzi roszczeń z tytułu doznanej szkody na zdrowiu.
Moim zdaniem, nasze państwo, urzeczywistniające w świetle art. 2 Konstytucji RP zasady sprawiedliwości społecznej, nie może pozostawiać osób, które doznały szkody na zdrowiu przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych samemu sobie, bez zabezpieczenia realnych możliwości rekompensaty szkody i uzyskania odpowiedniej i we właściwym czasie opieki medycznej. Osoba, która doznała szkody na zdrowiu w związku z udzielaniem świadczeń zdrowotnych nie może pozostawać w sytuacji gorszej niż inni poszkodowani i ofiary. Niezbędna jest zatem interwencja ustawodawcy celem stworzenia efektywnego systemu kompensacji szkód poniesionych przez pacjentów. Wzorce w tym zakresie funkcjonują w wielu krajach zachodnich (np. fundusze gwarancyjne, ubezpieczenie pacjenta, gwarancyjna odpowiedzialność państwa). Rozważenia wymaga również możliwość opracowania i wdrożenia programu pomocy poszkodowanym przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych.
Zdaję sobie sprawę, że problem jest złożony, a wprowadzenie daleko idącej ochrony poszkodowanych wymaga dodatkowych nakładów finansowych. Trzeba jednakże zauważyć, że obecny system naraża na koszty nie tylko indywidualnych pacjentów i ich rodziny, ale również budżet państwa i instytucje publiczne, zobowiązane do finansowania dalszego leczenia, rehabilitacji i zaopatrzenia medycznego osób poszkodowanych, wypłaty rent, świadczeń pomocy społecznej oraz udzielania innej pomocy. Ponadto, narastająca roszczeniowość pacjentów zwiększa koszty funkcjonowania opieki zdrowotnej oraz stwarza niebezpieczeństwo "ubezwłasnowolnienia" medycyny przez prawo i prawników, obserwowane np. w systemie amerykańskim.
Z przykrością stwierdzam, iż moje dwukrotne interwencje w tej sprawie nie przyniosły oczekiwanego skutku. Zdaniem Ministra Zdrowia, "z całą pewnością realizację tych postulatów zapewniałaby odpowiedzialność na zasadzie ryzyka. Ta jednakże, nie jest obecnie możliwa do wprowadzenia", głównie z uwagi na obowiązujące uwarunkowania merytoryczne i prawne. W opinii Ministra Zdrowia, wystarczającą gwarancję bezpieczeństwa zdrowotnego oraz ochrony praw pacjentów stanowić ma poprawa systemu kształcenia i doskonalenia umiejętności zawodowych lekarzy, a także działalność Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia oraz Biura Praw Pacjenta.
Z aprobatą przyjąłem natomiast inicjatywę legislacyjną Ministra Zdrowia zmierzającą do częściowej poprawy sytuacji w omawianym zakresie, tj. zmiany charakteru ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej zakładów opieki zdrowotnej będących świadczeniodawcami, w kierunku uczynienia tego ubezpieczenia obowiązkowym w rozumieniu przepisów ubezpieczeniowych. Trzeba jednakże mieć na uwadze koszty tego ubezpieczenia (składki), związane z rosnącą liczbą roszczeń i wzrostem wysokości przeciętnego odszkodowania.
Pragnę jednocześnie podkreślić, iż celem mojej interwencji w przedmiotowej sprawie nie było proponowanie jakiegokolwiek konkretnego rozwiązania w zakresie kompensacji szkód poniesionych przez pacjentów. Nie czuję się bowiem upoważniony i kompetentny do tego rodzaju rozstrzygnięć, pozostających w sferze działania administracji rządowej oraz Parlamentu, a także środowiska medycznego. W swoim wystąpieniu do Ministra Zdrowia zwróciłem uwagę na niedomagania obecnego systemu oraz potrzebę zmiany podejścia do bezpieczeństwa leczenia i sposobu pomocy poszkodowanym zgodnie trendami obowiązującymi w innych krajach europejskich. W tym miejscu wypada zwrócić uwagę na rekomendację Rady Europy nt. zarządzania bezpieczeństwem pacjentów i zapobiegania zdarzeniom niepożądanym w opiece zdrowotnej (Rec. 2006.7). Konieczność zapewnienia ochrony praw pacjentów poszkodowanych przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych wymaga kontynuacji działań w omawianej materii.
Niezależnie od działań o charakterze generalnym, w sytuacji naruszenia prawa oraz wolności i praw człowieka i obywatela, a także zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej, nadal podejmowane będą interwencje w indywidualnych sprawach obywateli. Zakres tych interwencji uzależniony jest jednak od konstytucyjnych i ustawowych kompetencji Rzecznika Praw Obywatelskich.
2. Na jakiej podstawie uważa Pan, że sądownictwo lekarskie nie radzi sobie z problemami? Dlaczego uważa Pan, że część uprawnień izb lekarskich powinien przejąć Narodowy Fundusz Zdrowia?
Na słabość i niewydolność postępowania w sprawach odpowiedzialności zawodowej lekarzy wskazują przede wszystkim listy obywateli oraz organizacji zajmujących się ochroną praw pacjentów, kierowane do Rzecznika Praw Obywatelskich. Główne zarzuty podnoszone przez pokrzywdzonych w korespondencji w tej materii to:
- przewlekłość postępowania wyjaśniającego przed okręgowymi rzecznikami odpowiedzialności zawodowej ponad przewidziany w przepisach termin trzech miesięcy od daty zawiadomienia o popełnieniu przewinienia zawodowego, co niejednokrotnie prowadzi do przedawnienia karania z tytułu odpowiedzialności zawodowej,
- prowadzenie postępowania wyjaśniającego bez zachowania obowiązującej procedury, w myśl której tylko Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej może przedłużyć okres postępowania wyjaśniającego na dalszy czas oznaczony, nie dłuższy niż 3 miesiące, a Naczelny Sąd Lekarski - w przypadku niezakończenia postępowania wyjaśniającego w terminie 6 miesięcy,
- nagminne nieinformowanie skarżących o fakcie wszczęcia postępowania wyjaśniającego oraz o przyczynach przedłużania tego postępowania,
- odmowa wglądu do akt postępowania,
- stronniczość rzeczników odpowiedzialności zawodowej oraz sądów lekarskich, powodowana solidarnością zawodową wobec obwinianych lekarzy oraz przyzwoleniem (tolerowaniem) dla nieetycznych zachowań członków korporacji lekarskiej,
- niejednoznaczność opinii biegłych lekarzy, które w toku postępowania interpretowane są wyłącznie na korzyść obwinianych lekarzy, brak obiektywizmu biegłych, przewlekłość opiniowania,
- powoływanie biegłych z tej samej placówki co obwiniony lekarz, przy ograniczonej możliwości wyłączenia takiego biegłego, którego opinia jest często koronnym dowodem w postępowaniu przeciwko koledze,
- wymierzanie zbyt łagodnych kar za przewinienia zawodowe,
- aroganckie i lekceważące traktowanie pokrzywdzonych przez okręgowych rzeczników odpowiedzialności zawodowej.
Na przebieg postępowania w sprawie odpowiedzialności zawodowej skarżą się również obwinieni lekarze, którzy podnoszą, że w toku postępowania naruszane są ich prawa przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej. Skargi te dotyczą, w szczególności: odmowy dopuszczenia wniosków dowodowych, nieinformowania obwinionych o przyczynach odrzucenia tych wniosków i możliwości wniesienia zażalenia, nierzetelności postępowania oraz odmowy dostępu do akt sprawy, co w odczuciu skarżących wskazuje na ograniczanie ich konstytucyjnego prawa do obrony.
Nie sposób jednocześnie nie zwrócić uwagi na nieprawidłowe relacje części rzeczników odpowiedzialności zawodowej z innymi organami publicznymi, w tym z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Z korespondencji będącej w posiadaniu Biura RPO dotyczącej skarg obywateli w zakresie prowadzenia postępowań z tytułu odpowiedzialności zawodowej lekarzy wynika, że wyjaśnień w indywidualnych sprawach obywateli nie otrzymywał, niejednokrotnie pomimo ponagleń i wskazania terminu załatwienia sprawy, również Rzecznik Praw Obywatelskich. Sytuacja powyższa podważa zaufanie obywateli do instytucji publicznych, a także jest powodem uzasadnionego rozgoryczenia zainteresowanych pacjentów i lekarzy.
Kontynuując interwencję podjętą w 1999 r. przez moich poprzedników, zwróciłem się do Ministra Zdrowia w sprawie zmiany dotychczasowych przepisów dotyczących odpowiedzialności zawodowej lekarzy oraz innych pracowników medycznych. W wystąpieniu tym - na przykładzie regulacji w sprawie odpowiedzialności zawodowej lekarzy - wskazałem, iż powołane przepisy budzą poważne zastrzeżenia, co do ich zgodności z normami obowiązującej Konstytucji RP. Zastrzeżenia te dotyczą podstawy wydania rozporządzenia wykonawczego, która nie spełnia wymagań art. 92 ust. 1 Konstytucji, a także ograniczenia (do członków izby lekarskiej) zasady jawności postępowania oraz uregulowania w rozporządzeniu wykonawczym gwarancji procesowych (praw i obowiązków obywateli, jako pokrzywdzonych), a zatem materii zastrzeżonej dla ustawy.
W mojej ocenie, również przepisy rozporządzenia w sprawie postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarzy nie spełniają wymaganych standardów legislacyjnych. Przepisom tym można postawić zarzut sprzeczności z obowiązującymi ustawami. Rozporządzenie to wykracza poza zakres upoważnienia ustawowego - nie tylko "doprecyzowuje" przepisy ustawowe, uwzględniając szczególny charakter odpowiedzialności zawodowej lekarzy, ale zmienia ich istotę. Pozbawia również pokrzywdzonego wielu praw, które przysługiwałyby mu na podstawie Kodeksu postępowania karnego, do którego odsyła ustawa o izbach lekarskich.
Omawiane przepisy nie tworzą przejrzystego modelu korporacyjnej odpowiedzialności zawodowej, a niejasne odesłanie do przepisów Kodeksu postępowania karnego jest przedmiotem kontrowersji na tle stosowania przepisów tego Kodeksu. Powołane przepisy nie stwarzają także równych szans obrony swoich interesów przez lekarza i przez pokrzywdzonego pacjenta.
Uregulowania w omawianej materii wymagają daleko idących i wszechstronnych zmian, dostosowujących obowiązujące przepisy do norm zawartych w Konstytucji RP i regulacjach międzynarodowych. Zmiany te powinny zmierzać w kierunku lepszego zagwarantowania ochrony praw uczestników postępowania oraz wzmocnienia nadzoru nad tym postępowaniem, zapewniającego równowagę między reprezentacją interesów korporacyjnych a dbałością o interes publiczny oraz interes indywidualny pacjentów i lekarzy. Konieczne jest również stworzenie mechanizmów zapewniających profesjonalizm, obiektywizm, przejrzystość i skuteczność postępowania z tytułu odpowiedzialności zawodowej (postępowanie jest skuteczne tylko wówczas, gdy cieszy się zaufaniem i skarżących i obwinionych).
Oczekuję na stanowisko Ministra Zdrowia w tej materii. Pozwolę sobie przypomnieć, że kilkakrotne interwencje mego poprzednika w sprawie zmiany powołanych przepisów doprowadziły do przygotowania - przy udziale samorządu zawodowego lekarzy - stosownej noweli ustawy o izbach lekarskich oraz projektu nowego rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Projekty te były przedmiotem wielu profesjonalnych debat oraz uzgodnień międzyresortowych i społecznych. Dalsze działania legislacyjne w tej materii zostały zawieszone w związku z podjęciem w końcu 2002 r., z inicjatywy ówczesnego Prezesa Rady Ministrów, prac nad przygotowaniem projektu ustawy o sprawowaniu przez samorządy zawodowe pieczy nad należytym wykonywaniem zawodów zaufania publicznego oraz nadzorze nad działalnością samorządów zawodowych.
Odnosząc się do działalności izb lekarskich pozwolę sobie zauważyć, że art. 17 Konstytucji RP pozwala na utworzenie samorządów zawodowych, reprezentujących osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Status zawodu zaufania publicznego nie może więc wykraczać poza granice interesu publicznego. Obecna sytuacja pokazuje jednak, że ta forma zorganizowania zawodu lekarskiego nie zapewnia koniecznej spoistości moralnej i deontologicznej oraz oczekiwanej przez państwo i obywateli, funkcji w zakresie należytego wykonywania zawodu lekarza, w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Nie stanowi gwarancji, że udzielanie świadczeń zdrowotnych będzie na wysokim poziomie. Działalność samorządu lekarzy nie wydaje się również skutecznie wymuszać podnoszenie kwalifikacji lekarzy oraz przeciwdziałać patologiom (np. korupcji, nadużywaniu alkoholu, wykorzystywaniu publicznych zakładów opieki zdrowotnej do prywatnej działalności). Nie chroni również wystarczająco ofiar błędów lekarskich. Korporacja zawodowa lekarzy nie może zatem być wyłącznym sędzią we własnej sprawie.
Przykładowo, płatnik za świadczenia zdrowotne finansowane ze środków publicznych (obecnie Narodowy Fundusz Zdrowia) - reprezentując jednocześnie interesy ubezpieczonych - powinien mieć możliwość wpływu na powierzenie wykonania tych świadczeń przez osoby, których umiejętności oraz kwalifikacje zawodowe i moralne gwarantują należyte wykonanie zawodu lekarza oraz odpowiadają wysokiemu poziomowi społecznych oczekiwań.
3. Jakie refleksje nasuwają się rzecznikowi praw obywatelskich, gdy czyta art.68 Konstytucji, mówiący że "każdy ma prawo do ochrony zdrowia"? Dlaczego wystąpił Pan akurat w sprawie refundacji leczenia mukowiscydozy?
Powołany art. 68 ust. 1 Konstytucji RP adresowany jest do "każdego", co oznacza, że Konstytucja wyklucza jakiekolwiek wyłączenia podmiotowe z zakresu jej działania. Artykuł ten stwarza obywatelowi prawo podmiotowe do ochrony zdrowia. Jest to więc norma prawna, z której wynikają określone obowiązki dla władzy publicznej.
Ochrona zdrowia łączy się ściśle z ochroną życia, a prawo do życia z godnością człowieka. Artykuł 68 ust. 1 związany jest zatem nierozerwalnie z treścią Preambuły do Konstytucji, wzywającej do dbałości o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, oraz z art. 30 Konstytucji, w świetle którego, przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych. Swoistą konsekwencją art. 30, jest art. 38 Konstytucji, zgodnie z którym "Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia".
Trzeba mieć na uwadze również dalszą część tego przepisu. Artykuł 68 ust. 2 skierowany jest w zasadzie do władzy publicznej. Dotyczy finansowania opieki zdrowotnej, zakazując różnicowania obywateli w zakresie dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych według kryterium sytuacji materialnej oraz odsyła do ustawy określającej warunki i zakres udzielania świadczeń.
Artykuł 68 ust. 1 i 2 Konstytucji nakłada na organy władzy publicznej określone obowiązki, może być zatem podstawą do oceny zgodności z nim przyjętego przez prawodawcę systemu ochrony zdrowia.
Omawiany artykuł Konstytucji wprowadza jeszcze dodatkowe postanowienia dotyczące określonych grup ludności lub rodzaju chorób. Konstytucja nakłada na władze publiczne wyraźny obowiązek zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku (art. 68 ust. 3), a także obowiązek zwalczania chorób epidemicznych i zapobiegania negatywnym dla zdrowia skutkom degradacji środowiska oraz obowiązek popierania rozwoju kultury fizycznej, zwłaszcza dzieci i młodzieży (art. 68 ust. 4 i 5). Jednakże w tym przypadku, Konstytucja nie określa ani form, ani zakresu tych obowiązków.
Odnosząc się mego wystąpienia w sprawie dostępu do leków i leczenia osób chorych na mukowiscydozę, uprzejmie informuję, że problem ten sygnalizował Ministrowi Zdrowia poprzedni Rzecznik Praw Obywatelskich. Urzędujący wówczas Minister Zdrowia wskazał na ogromną wagę problemu oraz podejmowane w tym zakresie działania systemowe. Powołał się również na "propozycje rozwiązań, które mogą w znaczny sposób przedłużyć życie pacjentów oraz poprawić jakość ich życia". W tym stanie rzeczy, zwróciłem się do Ministra Zdrowia o przekazanie informacji na temat działań resortu zdrowia podjętych w ciągu ostatniego roku dla zapewnienia chorym na mukowiscydozę właściwego dostępu do leków i leczenia oraz bezpieczeństwa zdrowotnego, a także zamierzeń Ministra Zdrowia w tym zakresie.
W wystąpieniu tym - na przykładzie indywidualnej sprawy dziecka chorego na mukowiscydozę - wyraziłem zaniepokojenie obowiązującym stanem prawnym oraz postępowaniem Narodowego Funduszu Zdrowia, który odmawia refundacji preparatu, będącego wprawdzie szczepionką, ale w przypadku wymienionego dziecka, ratującą jego zdrowie i życie. Zwróciłem się o wyjaśnienie tej sprawy i wyrażenie opinii, a także o zajęcie stanowiska w sprawie możliwości refundacji w ramach ubezpieczenia zdrowotnego szczepionki (przygotowanej specjalnie i wyłącznie dla pacjentów chorych na mukowiscydozę), osobom spełniającym kryteria do jej stosowania.
W powołanym wystąpieniu wyraziłem również swoją wątpliwość, co do stanowiska Narodowego Funduszu Zdrowia odnośnie formy odmowy potwierdzenia przez Prezesa Funduszu konieczności refundacji leków niewpisanych do Rejestru Produktów Leczniczych Dopuszczonych do Obrotu na terytorium RP i sprowadzonych z zagranicy oraz braku podstaw do rozstrzygania tej sprawy w drodze decyzji dyrektora oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia, umożliwiającej ubezpieczonemu odwołanie.
Oczekuję obecnie na rozpatrzenie powyższych kwestii i stanowisko Ministra w tej sprawie.
4. Jak ocenia Pan postawę władz wobec emigracji lekarzy? Jakie należy podjąć kroki? A może emigranci powinni zwracać koszt studiów?
W sierpniu br. zwróciłem się do Ministra Zdrowia w sprawie zabezpieczenia opieki zdrowotnej w publicznych zakładach opieki zdrowotnej, w szczególności w szpitalach, w związku z niedostatkiem lub brakiem pracowników medycznych gotowych do udzielania świadczeń zdrowotnych oraz przygotowanych merytorycznie do wykonywania określonego rodzaju usług. Obawy moje związane są z podejmowanymi przez pracowników medycznych akcjami protestacyjnymi "w sprawie godziwych wynagrodzeń za pracę" oraz odpływem pracowników medycznych spowodowanym wyjazdami do pracy za granicą lub rezygnacją z wykonywania zawodu medycznego. Brak wystarczającej liczby lekarzy i pielęgniarek oraz konieczność podejmowania dodatkowego zatrudnienia prowadzi nadto do przemęczenia pracowników oraz obniżenia jakości świadczeń opieki zdrowotnej. Nie bez znaczenia w sprawie jest również niekorzystna struktura demograficzna niektórych grup pracowników medycznych, w tym w szczególności pielęgniarek i położnych, gdzie większość pracowników przekroczyła 40 rok życia.
Z posiadanych w Biurze RPO informacji wynika, iż nasilają się sytuacje, w których zagrożone są podstawowe prawa pacjentów. Dochodzi bowiem do sytuacji, w której zakłady opieki zdrowotnej - z powodu niedoboru lub braku odpowiednich pracowników medycznych - odmawiają przyjęć pacjentów oraz udzielania zalecanych im świadczeń zdrowotnych, w tym wykonywania zabiegów operacyjnych. W efekcie, wydłużają się kolejki do lekarzy specjalistów oraz leczenia szpitalnego.
Szczególny niepokój budzi niedobór lekarzy anestezjologów, tj. specjalistów uprawnionych do wykonywania znieczulenia do zabiegów operacyjnych oraz postępowania mającego na celu podtrzymywanie funkcji życiowych. Brak wystarczającej liczby tego rodzaju specjalistów w szpitalu, nie tylko uniemożliwia wykonywanie zabiegów operacyjnych, ale stanowi potencjalne zagrożenie praw pacjentów znajdujących się w stanie zagrożenia życia. Nie mogą być w tych warunkach stosowane obowiązujące standardy postępowania i procedury medyczne dotyczące bezpiecznego znieczulania oraz intensywnej terapii i reanimacji. Realność niebezpieczeństwa dla pacjentów związanego z niedostatkiem odpowiednio przygotowanych lekarzy anestezjologów potwierdzają m.in. ostatnie doniesienia prasowe.
Podnoszony problem zdaje się nasilać i dotykać coraz większej liczby publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Stanowi zatem realne zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania sytemu opieki zdrowotnej. Powstaje również pytanie, czy nasze państwo stać na marnowanie potencjału wykształconych pracowników medycznych, podejmujących pracę za granicą lub rezygnujących z wykonywania zawodu medycznego.
Moim zdaniem, podnoszona sytuacja wymaga nie tylko wnikliwej obserwacji, ale i oceny przyczyn zjawiska oraz wdrożenia działań zapobiegających ewentualnym zagrożeniom, a następnie stałego monitorowania problemu. Ocena sytuacji i wdrożenie odpowiednich działań należy jednakże do organów rządowych. Nie ulega wątpliwości, że działania na rzecz zatrzymania pracowników medycznych nie mogą przybierać formy jakiegokolwiek przymusu. Instrumenty zachęcające lekarzy, pielęgniarki i położne do udzielania świadczeń zdrowotnych na rzecz świadczeniobiorców ubezpieczenia zdrowotnego, poza elementem zapewnienia godziwego wynagrodzenia za pracę, powinny również gwarantować możliwość satysfakcjonującego rozwoju zawodowego, godne warunki wykonywania zawodu (m.in. w sferze organizacji pracy i nadzoru, infrastruktury, zaopatrzenia w sprzęt i materiały medyczne). Rozstrzygnięcie tych kwestii pozostaje jednak w kompetencji organów rządowych oraz Parlamentu, a także środowiska medycznego.
Oczekuję na stanowisko Ministra Zdrowia w tej sprawie oraz informację odnośnie działań resortu zdrowia w tej materii, w szczególności w zakresie monitoringu sytuacji oraz aktualnej skali zjawiska i stanu zabezpieczenia opieki zdrowotnej w publicznych szpitalach, a także odnośnie działań, jakie Minister Zdrowia zamierza podjąć w sygnalizowanej sprawie.
5. Gdzie jest granica strajków lekarzy? Jak, zdaniem rzecznika, mogą protestować?
W demokratycznym społeczeństwie - zgodnie z normami międzynarodowymi i przepisami krajowymi - pracownicy mają prawo do protestu i strajku w obronie swoich uzasadnionych praw i interesów. Prawo do organizowania strajków i protestów statuuje również, w art. 59, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, zobowiązując ustawodawcę zwykłego do określenia granic strajków pracowniczych i innych form protestu. Kwestie te reguluje ustawa z dnia 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych (Dz.U. Nr 55, poz. 236 z póź.zm.). W świetle art. 19 tej ustawy, niedopuszczalne jest m.in. zaprzestanie pracy w wyniku akcji strajkowych na stanowiskach pracy, urządzeniach i instalacjach, na których zaniechanie pracy zagraża życiu i zdrowiu ludzkiemu. Nie ulega wątpliwości, że to ograniczenie odnosi się również do pracowników medycznych.
Jest poza sporem, że skutki kryzysu w ochronie zdrowia dotykają także pracowników. Rozumiem desperację nisko opłacanych pielęgniarek i lekarzy, którzy są - na równi z pacjentami - ofiarami obecnej sytuacji ochrony zdrowia. Jednakże, jako organ, stojący na straży wolności i praw człowieka i obywatela, a zatem i praw pacjentów, nie mogę zaakceptować sytuacji, w której te prawa są zagrożone bądź naruszane, jak to ma np. miejsce w przypadku odmowy udzielenia świadczenia zdrowotnego oczekiwanego przez pacjenta, "odejścia pielęgniarek/położnych od łóżek pacjentów", zamykania zakładów opieki zdrowotnej. Czynienie z pacjentów swego rodzaju "zakładników" mających zagwarantować spełnienie postulatów strajkujących pracowników medycznych uważam za nadużycie. Obywatele i płatnicy składek zdrowotnych mają prawo wierzyć i oczekiwać, że w przypadku potrzeby zdrowotnej zostaną otoczeni możliwie najlepszą opieką medyczną, nawet w sytuacji, gdy pracownicy ochrony zdrowia będą akurat zajęci obroną własnych praw.
Przypomnę, że na każdym z nas spoczywa obowiązek ratowania życia i zdrowia człowieka znajdującego się w niebezpieczeństwie. Z tego obowiązku nie może być zwolniony lekarz, nawet, jeżeli akurat strajkuje. Narazi się bowiem na odpowiedzialność, nie tylko moralną. Zważyć przy tym należy, iż na gruncie art. 38 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (jt. Dz. U. 2005 r. Nr 226, poz. 1943 z póź.zm.) oraz art. 7 Kodeksu Etyki Lekarskiej, lekarz może nie podjąć lub odstąpić od leczenia pacjenta tylko wyjątkowo, w szczególnie uzasadnionych wypadach. Rodzi się przy tym pytanie, czy lekarz może nie przejawić w ogóle jakiejkolwiek profesjonalnej aktywności i nie musi przynajmniej stwierdzić w oparciu o kryteria zawodowe, czy stan pacjenta zezwala, bez ryzyka jego wyraźnego pogorszenia, na oczekiwanie udzielenia pomocy przez innego lekarza? Ponadto, w przypadku odstąpienia od leczenia, lekarz ma obowiązek wskazania realnych możliwości uzyskania świadczenia u innego lekarza lub w zakładzie opieki zdrowotnej.
Zgodnie z przepisami Kodeksu Etyki Lekarskiej, powołaniem lekarza jest ochrona życia i zdrowia ludzkiego, zapobieganie chorobom, leczenie chorych oraz niesienie ulgi w cierpieniu. Najwyższym nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego. Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady. Lekarz nie może odmówić pomocy lekarskiej w przypadkach nie cierpiących zwłoki, jeśli pacjent nie ma możliwości uzyskania jej ze strony instytucji powołanych do udzielania pomocy. Lekarz decydujący się na uczestniczenie w zorganizowanej formie protestu nie jest zwolniony od obowiązku udzielania pomocy lekarskiej, o ile nie udzielenie tej pomocy może narazić pacjenta na utratę życia lub pogorszenie stanu zdrowia (art. 2, art. 69 i art. 73 KEL).
Oczywiście, że pracownicy medyczni - po spełnieniu określonych wymagań formalnych - mają prawo do strajku. Z całą pewnością obecna sytuacja w ochronie zdrowia uzasadnia protesty w obronie godziwych wynagrodzeń oraz poprawy sytuacji świadczeniodawców. Protesty i strajki pracowników ochrony zdrowia to jednakże delikatna materia z uwagi na konflikt interesów i praw pracowników oraz pacjentów. Zasadnicza regułą w normach prawa międzynarodowego dotyczących praw i wolności obywateli, jest to, iż z tych praw i wolności nie można korzystać w sposób naruszający prawa i wolności innych osób, czy też stwarzający zagrożenie dla bezpieczeństwa oraz zdrowia i życia. Prawo do strajku nie może być ponad prawem do życia i zdrowia. Granicą strajku jest dobro pacjenta. Zakres obowiązków pracowników medycznych w omawianym zakresie określają przepisy ustaw dotyczących wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty, wykonywania zawodów pielęgniarki i położnej, ustawy o zakładach opieki zdrowotnej oraz kodeksów etycznych.
Podkreślić wypada, że zarówno art. 59 Konstytucji, jak i przepisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, umożliwiają i preferują rozwiązywanie sporów zbiorowych pracowników w innych formach niż strajk, a mianowicie w drodze rokowań, mediacji.
Niepokoi mnie postawa w omawianej materii środowiska medycznego. Samorządy zawodowe pracowników medycznych poszerzają pole swojej działalności i występują niemalże w roli związku zawodowego, czynnie uczestnicząc w protestach i negocjacjach z rządem. Nie podejmują natomiast skutecznych działań w sprawie postępowania lekarzy i pielęgniarek przekraczających dopuszczalne przez prawo i normy etyczne granice należytego wykonywania zawodu oraz podejmowania akcji protestacyjnych.
W maju br. zwróciłem się w tej sprawie do Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy, który w nadesłanej odpowiedzi potwierdził gotowość podjęcia sprawy w przypadku stwierdzenia naruszenia przepisów o wykonywaniu zawodu lekarza oraz norm etycznych, ale jednocześnie wskazał, iż "Naczelny Rzecznik, a także okręgowi rzecznicy nie otrzymali informacji, aby ktokolwiek pozostał bez pomocy w sytuacji kiedy była ona niezbędna".
6. Niewydolna, zbiurokratyzowana, przeżarta korupcją - tak o służbie zdrowia mówił Pan w Sejmie. Mocne słowa, ale czy sprawiedliwe?
Podczas wystąpienia w Sejmie w dniu 7 czerwca br., korzystając z przysługującego mi prawa, wskazałem Wysokiej Izbie na główne zagrożenia, jakie dla obywatela wynikają z obecnej sytuacji w ochronie zdrowia. Moje wystąpienie nie miało zatem charakteru kompleksowej oceny obecnego stanu ochrony zdrowia i dróg jego naprawy.
W mojej ocenie, dotychczas nie zbudowano racjonalnego, sprawiedliwego i spójnego systemu zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych obywateli oraz funkcjonowania świadczeniodawców i płatnika, gwarantującego prawa zawarte w Konstytucji RP oraz bezpieczeństwo zdrowotne obywateli, a także odpowiadającego standardom konstytucyjnym. Ciągle jesteśmy w okresie przejściowym pomiędzy socjalistyczną "służbą zdrowia" a rynkowa opieką zdrowotną - bliżej tej pierwszej, ale ze wszelkimi wadami tej drugiej. Na dzisiejszą kondycję ochrony zdrowia składają się zaniedbania i zaniechania poprzez kolejne dziesięciolecia PRL, nie brakło ich też po transformacji ustrojowej. Rozwiązania w tej dziedzinie przesuwane były nieraz na dalszy plan na rzecz dziedzin mocniej lub głośniej artykułujących swoje potrzeby. Niewątpliwie, na obecną sytuację wpływ miał brak jasnej polityki zdrowotnej, kompleksowej, docelowej wizji oraz ścieżek rozwoju sektora usług medycznych i płatnika za świadczenia zdrowotne, a także determinacji w dokonaniu zmian. Poszczególne ekipy rządowe przedstawiały własne wizje i programy, dotyczące zwykle części sektora zdrowotnego. W efekcie, nawet dobre projekty miały kłopoty we wdrożeniu z uwagi na niezreformowane jednocześnie pozostałe sektory, a obecny "system" przypomina raczej przypadkowy zbiór rozwiązań prawnych i organizacyjnych.
Zapaść w ochronie zdrowia jest oczywista, skoro utrzymuje różnego rodzaju patologie, skłania do niemoralnych zachowań, emigracji i odchodzenia od zawodu wykwalifikowanych pracowników medycznych, umożliwia szantażowanie pacjentów i Narodowego Funduszu Zdrowia, a o dostępie do świadczeń zdrowotnych decyduje niejednokrotnie nie posiadane ubezpieczenie, ale zasobność portfela.
Nie jest "normalną" sytuacja, w której obywatel płacący składkę na ubezpieczenie zdrowotne nie wie, jaki pakiet świadczeń medycznych ma zagwarantowany, w jakim standardzie oraz kto i w jakim terminie powinien je wykonać.
Nie jest również "normalną" sytuacja, w której w publicznych zakładach opieki zdrowotnej, na publicznym sprzęcie i aparaturze, wykonywane są prywatne usługi medyczne, częstokroć wcześniej ograniczane i niedostępne w tym zakładzie w ramach ubezpieczenia zdrowotnego.
7. W jaki sposób należy rozbić ten, jak to Pan określa quasi feudalny system służby zdrowia?
Moim zdaniem, naprawa systemu ochrony zdrowia wymaga określenia głównych problemów w tej materii oraz realistycznych zasobów finansowych sektora ochrony zdrowia i zasobności obywateli, a następnie ustalenia, jakie efekty organizacyjne i finansowe mają zostać osiągnięte, jakie korzyści dla pacjentów i pracowników medycznych. Pozwoli to na określenie docelowej wizji oraz ścieżek rozwoju sektora usług medycznych i płatnika za świadczenia zdrowotne, a co za tym idzie - zbudowanie efektywnego systemu ochrony zdrowia.
Rozwiązania wymaga w szczególności sytuacja finansowa systemu ochrony zdrowia, z czym wiąże się m.in. rzetelna ocena obecnej sytuacji finansowej systemu, ujawnienie realnych kosztów świadczeń zdrowotnych i procedur medycznych, zapewnienie rzetelnej rachunkowości i przejrzystości wykorzystania środków publicznych, uszczelnienie systemu finansowania świadczeń, w tym refundacji leków, oraz zwiększenie nadzoru nad wydatkowaniem środków publicznych.
Istotne w tym zakresie jest również zapewnienie realnych możliwości zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną do wysokości nakładów występujących w innych porównywalnych krajach europejskich, likwidacja zadłużenia publicznych zakładów opieki zdrowotnej, zwiększenie nakładów inwestycyjnych (na poprawę stanu technicznego infrastruktury, wprowadzanie nowych technologii medycznych, wymianę i uzupełnienie aparatury i sprzętu medycznego, dostosowanie zakładów do obowiązujących wymogów fachowych i sanitarnych), zapewnienie skutecznego i przejrzystego systemu bieżącego finansowania świadczeń zdrowotnych i procedur medycznych oraz wiarygodnego systemu monitoringu i działań korygujących.
W zakresie działalności świadczeniodawców niezbędna jest przede wszystkim poprawa struktury organizacyjnej i funkcjonowania publicznych zakładów opieki zdrowotnej, w szczególności formy prawnej zakładów, zarządzania, dysponowania środkami finansowymi, przekształceń, łączenia i likwidacji zakładów, odpowiedzialności za długi.
Żenująco niskie płace większości pracowników ochrony zdrowia wymagają stworzenia mechanizmów zapewniających wzrost wynagrodzeń pracowników do poziomu gwarantującego ich godny poziom życia oraz zapewnienia realnych środków finansowych na ten cel. Konieczne jest także uruchomienie instrumentów zachęcających lekarzy, pielęgniarki i położne do udzielania świadczeń zdrowotnych na rzecz świadczeniobiorców ubezpieczenia zdrowotnego, w szczególności zapewnienie godziwego wynagrodzenia za pracę, satysfakcjonującego rozwoju zawodowego, godnych warunków wykonywania zawodu.
Niezbędne są również działania powodujące ograniczenie/likwidację zjawiska korupcji, a w szczególności zapewnienie przejrzystości i transparentności działań w sferze wykorzystania środków publicznych, funkcjonowania świadczeniodawców i płatnika, kontraktowania świadczeń zdrowotnych, polityki lekowej, w tym refundacji oraz ustalania cen leków. Nie bez znaczenia w tej sprawie jest podjecie działań na rzecz propagowania postaw etycznych, a także upowszechnianie i egzekwowanie kodeksów etycznych pracowników medycznych oraz poprawa funkcjonowania sądownictwa korporacyjnego.
Najważniejszym ogniwem systemu ochrony zdrowia powinien być jednak pacjent. Wszystkie działania w zakresie naprawy systemu ochrony zdrowia powinny być skierowane na zapewnienie konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia i bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli, w szczególności poprzez jasne określenie zakresu kompetencji i odpowiedzialności poszczególnych organów władzy publicznej w zakresie ochrony zdrowia, jednoznaczne sprecyzowanie zakresu świadczeń gwarantowanych, określenie praw pacjenta i trybu ich egzekwowania, zapewnienie realnego dostępu do leków i leczenia oraz jasnych kryteriów dostępu do świadczeń deficytowych.
Utrzymanie systemu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego wymaga jego istotnego usprawnienia, w szczególności poprzez zapewnienie przejrzystego kontraktowania i finansowania świadczeń oraz wiarygodnego systemu monitoringu, gwarantującego ustalony standard świadczeń i możliwość karania za odstępstwa od tego standardu, wprowadzenie równouprawnienia wszystkich świadczeniodawców w zakresie kontraktowaniu świadczeń, swobodnego wyboru świadczeniodawcy przez pacjenta, konkurencji między świadczeniodawcami o pacjenta i o środki na jego leczenie, a także utworzenie systemu informacji w ochronie zdrowia, wprowadzenie karty ubezpieczenia zdrowotnego, zasad sprawiedliwego obciążenia obywateli kosztami ubezpieczenia i ograniczenia kosztów ubezpieczenia (np. poboru składki) oraz określenia przejrzystych zasad współistnienia systemu prywatnego (np. określenie reguł korzystania ze świadczeń zdrowotnych przez posiadaczy polis prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego, gwarantujących przestrzeganie praw osób korzystających z obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego).
Wprowadzenie efektywnego oraz przyjaznego pacjentowi systemu opieki zdrowotnej - jak się wydaje - nie jest możliwe bez wprowadzenia do systemu ochrony zdrowia elementów wolnego rynku, nowych form ubezpieczeń zdrowotnych.
Najistotniejsze - zmian tych nie można odkładać. Diagnoza jest znana. Potrzebna jest wola i determinacja organów rządowych oraz Parlamentu, a także zainteresowanych środowisk, w budowie racjonalnego i funkcjonalnego systemu ochrony zdrowia, przyjaznego zarówno pacjentom, jak i pracownikom medycznym, wolnego od patologii i zagrożeń.
8. Jaka jest sytuacja pacjenta zawieszonego między socjalistyczną służbą zdrowia a rynkową opieką zdrowotną? Czy liczba skarg rośnie? Jakie przeważają? Proszę o przykłady.
Sytuacja pacjenta zawieszonego między socjalistyczną służbą zdrowia a rynkową opieka zdrowotną odbiega niewątpliwie od przyjętych standardów europejskich w tym zakresie. Pacjent jest w tym systemie często zbędnym, tylko dodatkiem. Nie czuje się bezpiecznie, gdyż do końca nie wie czego może oczekiwać i domagać się, od kogo oraz w jakich warunkach, zakresie i terminie.
Pacjent ma poczucie, że ściągnięto z niego wystarczająco dużo w postaci "podatku zdrowotnego", a w zamian nie dostaje nic lub niewiele. Kiedy bowiem potrzebuje specjalistycznej opieki medycznej proponuje się mu odległe terminy albo przekonuje, że wyczerpał się "limit" określony przez Narodowy Fundusz Zdrowia, sugerując niejednokrotnie możliwość przyśpieszenia badania, porady lub zabiegu (po wniesieniu opłaty, zakupie "cegiełki", wpłacie na konto fundacji) bądź możliwość wykonania świadczenia przez prywatnego świadczeniodawcę.
9. Dlaczego utworzenie koszyka usług gwarantowanych uważa Pan za najważniejsze w naprawie systemu opieki zdrowotnej?
Pragnę przypomnieć, że obowiązująca Konstytucja nie określa zakresu świadczeń opieki zdrowotnej dostępnych dla wszystkich obywateli na równych prawach. Artykuł 68 ust. 2 Konstytucji nakłada na władze publiczne, a w szczególności na ustawodawcę obowiązek określenia zasad realizowania prawa do ochrony zdrowia. Nakazuje więc stworzenie systemu prawnego, który pozwoli dookreślić treść prawa do ochrony zdrowia. Norma zawarta w art. 68 ust. 2 zdanie drugie nie jest jedynie upoważnieniem ustawodawcy zwykłego do określenia warunków i zakresu świadczeń, lecz nakłada na ustawodawcę taki obowiązek. Obowiązek ten nie został dotychczas w pełni wykonany.
Jednoznaczne określenie zakresu świadczeń gwarantowanych obywatelom w ramach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych wynika więc z nakazu Konstytucji. Z punktu widzenia norm obowiązującej Konstytucji oraz ochrony praw pacjenta nie do przyjęcia jest sytuacja, w której obywatele nie wiedzą, jakiego zakresu świadczeń zdrowotnych i o jakim standardzie mogą oczekiwać w ramach obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego, a co zmuszeni są sfinansować we własnym zakresie lub w ramach ubezpieczenia dodatkowego.
W przypadku osób opłacających przymusową składkę na ubezpieczenie zdrowotne, wymóg precyzyjnego określenia rodzaju świadczeń dostępnych "w zamian" wynika również z istoty tegoż ubezpieczenia.
W jednoznacznym określeniu zakresu świadczeń gwarantowanych obywatelom ze środków publicznych upatruję nie tylko wzmocnienia bezpieczeństwa leczenia i praw pacjentów oraz możliwości ich egzekwowania, ale również zwiększenia przejrzystości i transparentności działań w sferze wykorzystania środków publicznych, funkcjonowania świadczeniodawców i płatnika oraz kontraktowania świadczeń zdrowotnych. Określenie zakresu tych świadczeń umożliwi również planowanie zabezpieczenia pozostałych potrzeb zdrowotnych poza systemem publicznym.
10. Jakie typu urynkowienie służby zdrowia mógłby zaakceptować rzecznik praw obywatelskich? Gdzie jest granica? Jakie opłaty są możliwe, a jakie działania uważa Pan za patologiczne?
Konstytucja nie przesądza tego, jaki model normatywny powinien ustawodawca przyjąć w kwestii realizacji prawa do ochrony zdrowia. Kształtując go powinien jednak kierować się treścią art. 68 Konstytucji oraz mieć na uwadze wartości konstytucyjne wynikające, w szczególności z art. 1, art. 2, art. 30 i art. 38 Konstytucji. Swoboda ustawodawcy nie jest więc nieograniczona. Wyraźna jest również wola ustrojodawcy niedopuszczenia do wykreowania całkowicie rynkowego systemu ochrony zdrowia (tzw. samofinansowania). Ustawodawca nie może bowiem zrezygnować z finansowania świadczeń opieki zdrowotnej ze środków publicznych.
Nie ulega wątpliwości, że w świetle dyrektyw wynikających z art. 68 ust. 1 i 2 Konstytucji, system ochrony zdrowia jako całość musi gwarantować realizację prawa do ochrony zdrowia poszczególnych jednostek, a świadczenia finansowane ze środków publicznych muszą być dostępne dla wszystkich obywateli na zasadzie równości. System musi więc być spójny, przejrzysty i efektywny, a prawo do ochrony zdrowia nie może być traktowane jako uprawnienie iluzoryczne bądź czysto formalne. Sformułowanie art. 68 ust. 2 Konstytucji ("…władze publiczne…zapewniają…") jest kategoryczne i ma charakter gwarancyjny.
Obowiązki władzy publicznej w zakresie zapewnienia warunków należytej realizacji prawa do ochrony zdrowia konkretyzuje - po części - art. 68 ust. 2 zd. 1 Konstytucji: "Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych". Wynikająca z tego przepisu równość w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej stanowi rozwinięcie wyrażonej w art. 32 Konstytucji zasady równości oraz koncepcji solidaryzmu społecznego (korzystanie ze świadczeń opieki zdrowotnej jest niezależne od zakresu partycypacji poszczególnych członków wspólnoty obywatelskiej w tworzeniu zasobu środków publicznych stanowiących źródło ich finansowania). Konstytucja nie zezwala więc na przyjęcie modelu pozwalającego na dyferencjację świadczeń gwarantowanych w ramach środków publicznych, w wypadku występowania podobnych potrzeb zdrowotnych.
Ustrojodawca, obowiązkiem zapewnienia opisanego powyżej standardu dostępności świadczeń finansowanych ze środków publicznych obciąża władze publiczne.
Jednocześnie Konstytucja nie zakłada powszechnej dostępności do wszystkich znanych i stosowanych zgodnie z aktualnym stanem wiedzy medycznej świadczeń opieki zdrowotnej. W myśl art. 68 ust. 2, warunki i zakres świadczeń finansowanych ze środków publicznych określać ma ustawa. Konstytucja dopuszcza więc możliwość kompilowania przez ustawodawcę modelu ochrony zdrowia opartego na środkach publicznych z innymi znanymi sposobami finansowania (dofinansowania) kosztów tych świadczeń (np. udział własny obywatela, ubezpieczenie dodatkowe). Współpłacenie przez pacjentów za niektóre świadczenia zdrowotne wymaga jednakże zastosowania odpowiednich osłon dla najuboższych.
11. Czy nie czuje się pan obrońcą wyłącznie pacjentów? Jak powinna zmienić się sytuacja, by mogli godnie pracować?
Nie czuję się obrońcą wyłącznie pacjentów. Równie istotne z punktu widzenia ochrony wolności i praw człowieka i obywatela są prawa pracowników medycznych. Skutki obecnej sytuacji w ochronie zdrowia dotykają zarówno praw pacjentów, jak i praw personelu medycznego, głównie0 do godziwych warunków pracy oraz wynagradzania adekwatnego do kwalifikacji i odpowiedzialności w wykonywaniu nałożonych zadań.
W tym zakresie, w ramach ustawowych kompetencji Rzecznika Praw Obywatelskich, podejmowane są działania w sprawach indywidualnych, w których wskutek działania lub zaniechania organów, organizacji i instytucji obowiązanych do przestrzegania i realizacji tych praw i wolności, nastąpiło naruszenie prawa, a także zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej.
Jeżeli chodzi o problemy o charakterze generalnym, to przykładowo, jak wspomniałem wcześniej, wystąpiłem do Ministra Zdrowia o podjecie działań w sprawie emigracji pracowników medycznych i rezygnacji z wykonywania zawodu medycznego. W wystąpieniu tym zwróciłem m.in. uwagę na marnowanie potencjału wykształconych pracowników medycznych oraz potrzebę podjęcia działań na rzecz zatrzymania pracowników medycznych w kraju.
Podjąłem również szereg interwencji w sprawie zapewnienia monitoringu sytuacji oraz pomocy Polakom pracującym za granicą.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Iwona Konarska