Przywracanie sensu
odpowiedzialności karnej i skuteczna walka z przestępczością wymaga środków
finansowych. Środki te nigdy nie są wystarczające, a w warunkach polskich - są
wręcz katastrofalnie niskie. W sytuacji, gdy nie ma wystarczających funduszy na
utrzymanie i rozbudowę zakładów penitencjarnych, szeroko stosowana praktyka warunkowych
zawieszeń, warunkowych zwolnień i odroczeń, a w przeszłości okresowych
amnestii, sprawia, że wymiar sprawiedliwości staje się kpiną.
Istnieje
konieczność rozbudowy zakładów penitencjarnych oraz poprawa ich standardów,
również poprzez ich prywatyzację. Zwracaliśmy na to uwagę w poprzedniej
publikacji z tego cyklu1. W ten sposób można rozwiązać
problem przynajmniej częściowo, przesuwając i rozkładając w czasie nieuniknione
wydatki, stwarzając przy okazji dodatkowe miejsca pracy. Jednak niezależnie od
tego, jak bardzo rozwiązanie to jest słuszne i sprawdzone, trudno liczyć, aby
szybko zyskało ono prawo obywatelstwa w naukowej i politycznej debacie - opory
ideologiczne są w tej mierze zbyt silne.
Mając
określoną bazę zakładów karnych, która najpewniej przez dłuższy czas nie
ulegnie rozbudowaniu lub zasadniczej zmianie na lepsze, należy zastanowić się
nad możliwością ich właściwego i efektywnego wykorzystania, który by nie
podważał - jak to się u nas dzieje - sensu odpowiedzialności karnej. Jednym z
tych sposobów jest tzw. monitoring elektroniczny.
Monitoring
elektroniczny polega na nieustannym lub okresowym kontrolowaniu obecności lub
nieobecności w określonym miejscu skazanych znajdujących się poza zakładem
penitencjarnym. Nieustannym, bowiem przy pomocy specjalnego urządzenia, tzw.
lokalizatora (o angielskiej nazwie tag), które swym wyglądem przypomina
zegarek. Jest ono zakładane, podobnie jak zegarek, na przegub dłoni albo
powyżej kostki na nodze. Okresowym, bowiem prowadzonym przez kontrolę obecności
skazanego przy pomocy sterowanego komputerowo telefonu, na który musi on
odpowiedzieć i w ten sposób potwierdzić swoją obecność. Jest to tzw. weryfikacja
głosu (voice verificatiori), gdyż odpowiednio zaprogramowane urządzenie jest w
stanie zidentyfikować głos osoby kontrolowanej. Musi ona odpowiadać w określony
sposób tak, aby nie mogła uprzednio nagrać swojej odpowiedzi2.
Wraz z rozwojem elektroniki, możliwości techniczne wydają się być niemal
nieograniczone.
Monitoring
elektroniczny, eksperymentalnie stosowany już w latach sześćdziesiątych, został
wprowadzony na stałe w Stanach Zjednoczonych w roku 1984 w stosunku do osób
skazanych na areszt domowy. Od tego czasu znalazł swoje zastosowanie w
odniesieniu do zwolnień za kaucją, środków probacyjnych oraz wcześniejszych
zwolnień z więzienia (odpowiednika naszego warunkowego przedterminowego
zwolnienia) - jako środek wspomagający kary wykonywane na rzecz społeczności,
jako samodzielna kara i środek zabezpieczający uchylaniu się od sądu. Kolejno
wprowadzano go w większości krajów europejskich, gdzie w różnym zakresie
funkcjonuje w Anglii i Walii (od 1989), Szwecji i Danii (1994), Holandii
(1995), Szkocji (1998), Belgii (1998), Szwajcarii (1999), Francji, Niemczech,
Hiszpanii i Portugalii (2000), Włoszech (2001), a także w Singapurze, Australii
i Kanadzie, ostatnio również w Izraelu i Argentynie. W sumie w roku 2004 w
samej Europie środek ten stosowano już wobec ok. 66.000 *osób rocznie, zaś w
Stanach Zjednoczonych wobec ok. 200.000 osób.
Bezpośrednią
przyczyną wprowadzania monitoringu elektronicznego jest najczęściej, jak już
wspomniano, zwolnienie pewnej ilości miejsc w przepełnionych zakładach penitencjarnych3
i związane z tym oszczędności finansowe. Nie trzeba wyjaśniać, że - dla
przykładu - skazany na areszt domowy nie obciąża państwa kosztami związanymi z
jego zakwaterowaniem i utrzymaniem. Podobnie jest w przypadkach wcześniejszego
zwolnienia z odbywania całości kary pod warunkiem poddania się reżimowi
monitoringu elektronicznego. Oblicza się, że wprowadzony w 1999 roku w Wielkiej
Brytanii, w stosunku do niektórych mniej ciężkich przestępstw tzw. home
detention curfew scheme, tj. pozostająca w gestii dyrektora więzienia możliwość
wcześniejszego zwolnienia z zakładu karnego na okres do 60 dni, pozwolił
zaoszczędzić już w pierwszym roku 36,7 miliona funtów i zwolnić 1950 miejsc w
zakładach karnych.
Monitoring
elektroniczny służy jednak przede wszystkim zwiększeniu skuteczności i
zróżnicowaniu stosowanych sankcji. Gdy stosuje się go jako dodatkowe
zabezpieczenie w przypadku zwolnienia za kaucją, to oczywiście po to, aby
zwolniony z aresztu miał mniejszą możliwość ucieczki. Zapewnia większą skuteczność
w egzekwowaniu nałożonych obowiązków w przypadku skazanego, który korzysta z
warunkowego zawieszenia wykonania kary, czy też warunkowego zwolnienia. Jeśli
np. zakazuje się skazanemu oddalania się z określonego miejsca, czy też
przeciwnie - zbliżania się do niego, wówczas monitoring elektroniczny niemal na
pewno gwarantuje przynajmniej stwierdzenie, czy obowiązek był rzeczywiście
przestrzegany i wyciągnięcia odpowiednich konsekwencji, takich jak wykonanie
zawieszonej kary czy odwołanie warunkowego zwolnienia, w przeciwnym przypadku.
Jego celem jest zabezpieczenie ofiary przestępstwa i utrudnienie skazanemu
powrotu do przestępstwa.
O
atrakcyjności monitoringu elektronicznego niech świadczy fakt, że sąd może
nałożyć na niebezpiecznego kibica zakaz uczęszczania na mecze piłkarskie, na
pedofila zakaz przebywania w rejonach gdzie znajdują się szkoły, a na
rozwiedzionego małżonka zakaz zbliżania się do miejsca zamieszkania
maltretowanej byłej żony. I może uzyskać pełną informację o przestrzeganiu tego
zakazu.
Tego rodzaju
technika kontroli osób skazanych na karę pozbawienia wolności wydaje się być
szczególnie warta zastosowania w prawie polskim, gdzie system nakładanych
różnego rodzaju obowiązków jest przynajmniej formalnie szeroko rozbudowany.
Zwłaszcza, że dotyczy to lub może dotyczyć niemal wszystkich skazanych. Piszę
„niemal wszystkich", gdyż ponad 80% skazanych na karę pozbawienia wolności
korzysta u nas z jej warunkowego zawieszenia, a z tych skazanych na karę
bezwzględnego pozbawienia wolności aż 75% korzysta z warunkowego zwolnienia (w
przypadku najcięższych przestępstw nawet 95%), natomiast w tym momencie blisko
40 tys. skazanych nie odbywa tej kary z powodu jej odroczenia, uchylania się,
lub przewlekłości procedur administracyjnych.
We wszystkich
tych przypadkach przewidziana jest lub powinna być przewidziana możliwość
nałożenia określonych obowiązków. Wymieńmy kilka z nich. Oddanie pod dozór
(art. 275 k.p.k.), jako środek zabezpieczający uchylania się od sądu, może być
uzależnione od zakazu wydalania się z określonego miejsca. W czasie odbywania
kary ograniczenia wolności skazany nie może bez zgody sądu zmieniać miejsca
stałego pobytu (art. 34 § 2 k.k.). W przypadku warunkowego umorzenia
postępowania, Warunkowego zawieszenia i warunkowego zwolnienia (art. 67, 72
k.k. i art.159 k.k.w.) na sprawcę mogą być nałożone różnego rodzaju obowiązki,
których egzekwowanie jest w praktyce mniej lub bardziej iluzoryczne. Podobnie
zresztą jak dozór przeciążonego lub niesprawnego kuratora sądowego, czy też innej
„osoby lub instytucji godnej zaufania". Są to najczęściej puste
deklaracje, z których niewiele wynika, gdy brak jest możliwości efektywnego
kontrolowania wykonywania nakładanych obowiązków i sprawowanego dozoru.
Na czym polega
wspomniana w tytule nowa era w historii odpowiedzialności prawnokarnej?
Dychotomiczny podział na karę pobawienia wolności oraz na sankcje niezwiązane z
jej pozbawieniem, zdaje się powoli odchodzić w przeszłość. Obok tych dwóch
rodzajów reakcji karnej rozwija się trzecia forma kontroli zachowania
skazanych, która służy zarówno ich ukaraniu, jak też - w miarę możliwości -
uniemożliwieniu popełnienia nowego przestępstwa. Jest to przede wszystkim
opisany tutaj monitoring elektroniczny, którego rozwój jest stymulowany
wspomnianym przepełnieniem zakładów karnych oraz lawinowym rozwojem
współczesnej techniki elektronicznej. Jeśli w latach sześćdziesiątych
stosowanie tego rodzaju monitoringu wywoływało jeszcze wiele obiekcji,
kojarzyło się negatywnie z Orwellem, to obecnie sytuacja całkowicie się
zmieniła. Kamery telewizyjne, mikrofony, karty identyfikacyjne, monitorujące
czujniki w zakładach pracy i mieszkaniach prywatnych stały się elementem
otaŹczającej nas rzeczywistości. Trudno przypuszczać, żeby to wszystko mogło
zatrzymać się „na progu" wymiaru sprawiedliwości i nie mieć wpływu na tak
ważną sferę współczesności, jaką jest coraz trudniejsza walka z przestępczością.
Kiedy przed
kilkoma laty Fundacja „Ius et Lex" próbowała zainteresować możliwościami
jakie daje monitoring elektroniczny kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości
napotykała na mur obojętności i całkowity brak zainteresowania. Na nasz list w
tej sprawie, skierowany do ówczesnej minister, otrzymaliśmy uprzejmą odpowiedź
z wydziału skarg i wniosków (sic!) informujący, że nasz wniosek zostanie we
właściwym czasie rozpatrzony. Od tego czasu wiele się zmieniło, gdyż w lutym
ubiegłego roku do Sejmu został już wniesiony załączony tutaj projekt ustawy
wprowadzający monitoring elektroniczny autorstwa prof. Z. Siwika.
Projekt ten
oparty jest jednak za odmiennym od przedstawionego wyżej rozumienia roli, jaką
monitoring elektroniczny powinien odgrywać. Przewiduje on możliwość zamiany
kary pozbawienia wolności nieprzekraczającej 6 miesięcy pozbawienia wolności na
monitoring elektroniczny. Podobnie, możliwość zamiany kary skazanemu
odbywającemu karę pozbawienia wolności do roku, jeśli czas pozostały do odbycia
kary nie jest dłuższy niż 6 miesięcy. Z uzasadnienia można dowiedzieć się, że
chodzi o objęcie nim ok. 20.000 skazanych i odciążenie w ten sposób przepełnionych
zakładów penitencjarnych. Jak z tego wynika jego intencją jest nie tyle
wzmocnienie systemu odpowiedzialności, ale chęć poradzenia sobie z kryzysem, do
którego doprowadził brak od dziesięcioleci jakiejkolwiek polityki karnej i
troski o infrastrukturę penitencjarną. Trudno się nawet temu dziwić w sytuacji,
gdy system ten właściwie ulega rozpadowi. Niemniej, omawiany projekt jest jak
sądzę zaprzeczeniem celów, które należy postawić przed monitoringiem elektronicznym.
Głównym powinno być wzmocnienie systemu odpowiedzialności karnej: wzmocnienie
takich instytucji, jak środki zabezpieczające, warunkowe umorzenie,
zawieszenie, zwolnienie, które obecnie nie funkcjonują należycie4.
A także wzbogacenie katalogu kar przez wprowadzenie aresztu domowego czy
samoistnego monitoringu elektronicznego, oraz zapewnienie tego rodzaju nadzoru
wobec sprawców o wysokim ryzyku popełnienia kolejnych czynów kryminalnych, jak
np. pedofilów, czy też sprawców o dużych potrzebach resocjalizacyjnych. Żadnego
z tych rozwiązań, stosowanych w wielu krajach, w omawianym projekcie nie
znajdujemy.
Aby nie było
nieporozumień, niewątpliwą zaletą monitoringu elektronicznego, który nie tylko
w naszym kraju był argumentem za jego wprowadzeniem, jest uzyskanie wolnych
miejsc w zakładach penitencjarnych oraz uniknięcie negatywnych skutków, jakie
kara pozbawienia wolności może wywoływać u skazanego. Jest to jednak korzyść
niejako uboczna, podczas gdy głównym celem wprowadzenia monitoringu powinno być
przede wszystkim usprawnienie systemu odpowiedzialności karnej.
Trzeba przy tym zdawać sobie
sprawę, że oczekiwania w tym zakresie nie powinny być nadmierne. Aby monitoring
elektroniczny można było efektywnie wprowadzić, należy to robić stopniowo,
zaczynając od małych programów pilotażowych. Stawianie sobie celów nierealnych,
jak wspomniane objęcie nim 20.000 skazanych, mogłoby prowadzić do zdyskredytowania
idei monitoringu elektronicznego.
Nie jest to
więc panaceum na wszystkie bolączki polskiego systemu penitencjarnego, ale
jeden z szeregu sposobów, który wprowadzany rozsądnie i stopniowo może w
perspektywie kilku lat doprowadzić do pożądanych rezultatów.
Jednym z
głównych celów Fundacji „Ius et Lex" jest reforma wymiaru sprawiedliwości
w Polsce, którego zapaść jest powodem kryzysu państwa. Tego rodzaju całościowej
reformy nie da się urzeczywistnić bez zapewnienia skutecznej egzekucji prawa.
Stąd nasze zainteresowanie również problemami usług penitencjarnych, w tym
zagadnieniem monitoringu elektronicznego, jako swojego rodzaju alternatywy do
kary pozbawienia wolności. Autorem przedstawionego opracowania jest ekspert naszej
Fundacji - dr Paweł Mocżydłowski, były zasłużony dyrektor Centralnego Zarządu
Zakładów Karnych, pod którego kierownictwem przeprowadzono jedną z najbardziej
doniosłych w historii reform polskich więzień. Reformy te zostały dostrzeżone i
docenione nie tylko w Polsce5, a jego gorące poparcie dla
idei monitoringu elektronicznego również zasługuje na szczególną uwagę.
Celem
umożliwienia czytelnikowi wyrobienia sobie własnego osądu, poza opracowaniem
dra Pawła Moczydłowskiego oraz obszerna literaturą przedmiotu, przedstawiamy w
tej książce opis urządzeń technicznych służących elektronicznemu monitoringowi
i dodatkowo wspominany projekt ustawy autorstwa prof. Z. Siwika wraz z
uzasadnieniem. Projekty (epizodyczny i całościowy) Ius et Lex, autorstwa
eksperta naszej fundacji Piotra Podczaskiego, reprezentują zupełnie odmienne
podejście do sposobu rozumienia funkcji elektronicznego monitoringu w systemie
odpowiedzialności karnej. Niezależnie od tego, które z nich ostatecznie zyskają
uznanie parlamentu, jest rzeczą dla mnie niewątpliwą, że elektroniczny
monitoring, w takiej czy innej postaci, zostanie wprowadzony do systemu
polskiego prawa karnego -jest to tylko kwestia czasu.. Warto podkreślić, że
idea ta od początku cieszyła się poparciem obecnego Ministra Sprawiedliwości
Zbigniewa Ziobro, który podejmował ją jeszcze w roku 2001, jako ówczesny
podsekretarz stanu w tym Ministerstwie.
Janusz Kochanowski
Prezes Fundacji
Redaktor Naczelny „Ius
et Lex"
- T.L.
Krawczyk, Prywatne więzienia. Tak czy nie, Zeszyty Naukowe „Ius et Lex”,nr.1,
Warszawa 2005
- Szerzej
o technologii monitoringu elektronicznego, patrz Aneks
- W
większości krajów świata (73%) oraz krajów Europy (69%) populacja więźniów
wzrasta: http://www.prisonstudies.org
- J.
Kochanowski, Probacja w polskim Kodeksie karnym, Materiały konferencji pt.
Zapobieganie i zwalczanie przestępczości w Polsce przy zastosowaniu
probacyjnych środków karania, zorganizowanej przez Komisję Sejmu RP ds. Ustawodawstwa
i Praworządności w dniach 1-2 grudnia 2003 roku.
- Jak napisał wieloletni szef brytyjskiego
więziennictwa, sir David Ramsbotham: „It will take a brave goverment to appoint
a Paweł Moczydłowski to do the same in the United kingom, despite the Parliament
having agreed a similar version 12 years ago and its advocacy by
successive chief Inspectors of Prisons and many others. Winston Churchill
would have rued such woeful lack of national inner strength. He would have
appointed a Paweł” – D. Ramsbotham, Prison Gate. The Shocking State of Britain ’s Prisons and the Need for Visionary Change, London 2003, s. 235-238.