Społeczeństwo, które źle rozumie swoje kary, źle
rozumie swoje wolności. Społeczeństwo, które nie wierzy już w znaczenie kar, nie wierzy również w wartość wolności. Musimy przemyśleć nasze kary, mając na uwadze wolność.
Alain Peyrefitte
Zacznijmy od podstawowego pytania: czy mamy w ogóle
prawo karania, pod jakimi warunkami, w jakim stopniu i w jaki sposób? Zaletą
tego rodzaju prostych pytań – w tym wypadku powtórzonych za H. Morrisem1
– jest uzmysłowienie sobie, że odpowiedź na nie wcale nie musi być równie
prosta i jednoznaczna.
Może się ona wyrażać w twierdzeniu, że wystarczającym
uzasadnieniem kary jest wyrządzone zło lub przeciwnie, że jest nim potrzeba
prewencji, czyli powstrzymania przed jego powtórzeniem w przyszłości. Można też
obstawać przy tym, że nie mamy do karania żadnego prawa, gdyż nie jest ono w
stanie odwrócić tego, co się już stało, a jedynie potęguje zaistniałe zło,
przez dodanie do niego nowego.
Stajemy w ten sposób przed trzema głównymi nurtami w
odpowiedzialności karnej. Jednym, opartym na sprawiedliwościowym jej
rozumieniu, wyznaczonym przez czyn i winę sprawcy, za które wymierzana jest mu
proporcjonalna do popełnionego przestępstwa kara. Drugim, podejściem
utylitarnym, które zwraca uwagę, że przedmiotem kary jest nie czyn, lecz
człowiek, jej podstawą nie tyle wina, co stan niebezpieczeństwa sprawcy,
wyznaczane przez możliwe z jego strony zagrożenie w przyszłości. Przy tego
rodzaju nastawieniu pojęcie proporcjonalnej do czynu i winy kary przestaje mieć
swój sens i zostaje zastąpione środkami zabezpieczającymi, dostosowanymi do
potencjalnego niebezpieczeństwa ze strony sprawcy2. Jeszcze
inaczej przedstawia się to w przypadku trzeciej z możliwych odpowiedzi –
negującej sens kary i prawo do jej wymierzania, co stanowi punkt wyjścia
współczesnego abolicjonizmu. Najbardziej znaną z jego postaci jest tzw.
sprawiedliwość naprawcza. Niektórzy przedstawiciele tego kierunku posuwają się
tak daleko, że negują samo istnienie przestępstwa3. W jego
miejscu widzą wymagający rozwiązania konflikt, czemu ma służyć dyskurs lub
mediacja, a celem ma być naprawa i pojednanie4.
Niezależnie od tego, na ile te odmienne sposoby
widzenia odpowiedzialności karnej są sobie przeciwstawne, a na ile
komplementarne, każde z nich zwraca uwagę na jeden z trzech węzłowych problemów
odpowiedzialności – na popełniony czyn, osobę sprawcy oraz potrzebę innego
rodzaju, niż tylko pasywną odpowiedzialność za wyrządzone zło.
Historycznie rzecz biorąc można przyjąć, że punktem
wyjścia rozwoju koncepcji odpowiedzialności było klasyczne rozumienie sensu
kary i odpowiedzialności, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę chronologię
teoretycznego opracowania każdego z tych nurtów w nowożytnej teorii prawa
karnego. Kolejny etap, od końca XIX wieku do drugiej połowy wieku XX, stanowiło
prewencyjne rozumienie kary. Na kontynencie miało ono swoje uzasadnienie w
socjologicznej szkole prawa karnego oraz w pozytywizmie filozoficznym5,
a w krajach anglosaskich– w filozofii utylitarnej, której wiodącym
przedstawicielem był J. Bentham.
Odstraszenie,
kontrola społeczna, rehabilitacja i terapia stanowiły jedyne racjonalne – jak
uważano – uzasadnienie sensu kary. Ostatnim i stosunkowo nowym jest ruch
abolicjonistyczny, który chciałby być czymś w rodzaju końca historii ewolucji
odpowiedzialności karnej, prowadzącej do jej zaniku.
Daje się zauważyć też między nimi kolejność logiczną,
gdyż klasyczna koncepcja kary stanowi rodzaj racjonalizacji pierwotnej reakcji
karnej, której istnienie (i powstanie) jest oczywiście niezależne od naszej
inwencji czy refleksji teoretycznej. Parafrazując słowa J. F. Stephena można
powiedzieć, że prawna odpowiedzialność karna ma się tak do pierwotnego
mechanizmu przestępstwa i kary, jak małżeństwo do pożądania seksualnego6.
Nie tworzy go, lecz reguluje. Utylitaryzm stara się z kolei modelować
odpowiedzialność karną tak, aby osiągnąć zamierzone cele społeczne, w
szczególności zapobieżenia i zwalczania przestępczości. Wprowadzając do
odpowiedzialności instytucje przedtem nie uwzględniane – jak chociażby probacje
czy wspomniane środki zabezpieczające. Natomiast abolicjonizm traktowany tak
konfrontacyjnie, jak chcą tego jego reprezentatywni zwolennicy, stanowi element
finalny rozkładu systemu odpowiedzialności karnej. Rozumiany bardziej
konstruktywnie staje się czynnikiem twórczego niepokoju, każąc na nowo
przemyśleć podstawowe pojęcia, takie jak przestępstwo, kara oraz granice
uprawnionej interwencji państwa. Sformułowanie postawionego na wstępie za H.
Morrisem pytania o prawo do karania, czyli jak gdyby oczekującego usprawiedliwienia
kary, jest refleksem tego rodzaju zastrzeżeń czy wątpliwości.
Niezależnie od kolejności, zarówno historycznej i
logicznej, między przywołanymi podejściami do rozumienia kary i
odpowiedzialności, występują one względem siebie równolegle i wywierają wpływ
na konkretny system prawny, w którym – zależnie od klimatu filozoficznego i
społecznego – jedno z nich wysuwa się na plan pierwszy. Jeśli więc pod koniec
XIX wieku klasyczne pojmowanie odpowiedzialności poddało się wpływowi myślenia
prewencyjnego, tak sto lat później, w zupełnie zmienionych warunkach – dochodzi
do procesu odwrotnego. Mam tu na myśli odejście od czysto utylitarnego
rozumienia kary i powrotu do retrybutywizmu, którego odrodzenie można było
odnotować w latach 60. i 70. w Stanach Zjednoczonych, a następnie w kilku
innych krajach. Zostało ono spowodowane kilkoma czynnikami. W pierwszym rzędzie
złymi doświadczeniami prewencyjno-resocjalizacyjnego modelu odpowiedzialności karnej,
zwłaszcza w swoim krańcowym, ale i zarazem najbardziej konsekwentnym ujęciu,
prowadzącym do wyroków nieoznaczonych. Dowodziły tego badania empiryczne
opublikowane przez Roberta Martisona w roku 1974 w pracy zatytułowanej:
„Nothing Works?” 7. Autor ten przebadał ponad 200 różnych programów
resocjalizacyjnych, stwierdzając w konkluzji, że właściwie żaden z nich nie
spełnił pokładanych nadziei. Powrotność do przestępstwa okazała się być
niezależna od stosowanych programów resocjalizacyjnych.
Na porzucenie idei resocjalizacyjnych wpłynął również
odmienny klimat filozoficzny, czego wyrazem było odejście od instrumentalnego
traktowania sprawcy na rzecz dostrzeżenia w nim odpowiedzialnego podmiotu
moralnego, gdyż godność człowieka i obywatela wymaga sprawiedliwej,
proporcjonalnej do winy i przewidywalnej kary. Było to, jak się wydaje,
związane ze zwiększeniem znaczenia praw człowieka, wśród których właśnie
godność człowieka zajmuje centralne miejsce. Nie bez wpływu pozostawała rosnąca
popularności koncepcji społeczeństwa obywatelskiego oraz państwa prawa.
Katalizatorem tych przewartościowań oraz rozwoju badań empirycznych i nauki
prawa karnego był gwałtowny wzrost przestępczości. Wydatki na walkę z
przestępczością były w pewnym okresie w Stanach Zjednoczonych porównywalne z
wydatkami na zbrojenia.
Zamieszczony w tym zbiorze i powoływany już artykuł
Herberta Morrisa pt. „Osoby a kara” (1968) jest charakterystycznym przykładem
zmieniającego się wówczas wspomnianego klimatu filozoficznego. Jak możemy w nim
przeczytać, kara jest prawem przyrodzonym i niezbywalnym, a jej
zakwestionowanie oznacza podważenie wszelkich praw i obowiązków moralnych.
Prawdziwie przełomowe znaczenie miał jednak raport Andrew von Hirscha pt. „Doing Justice” (1976)8
oraz wcześniejszy (1971) raport American Friends Service Committee pt. „Struggle for Justice”. Ten ostatni zapoczątkował nie
tylko intelektualny, ale również społeczny ruch na rzecz kary sprawiedliwej i
proporcjonalnej. Zasada proporcjonalności leżąca u podstaw retrybutywnego
rozumienia odpowiedzialności sprawiła, że pojęcie sprawiedliwości stało się na
powrót kluczowe w teorii wymiaru kary. Podobnie jak w klasycznym retybutywiźmie,
wymóg proporcjonalnej i sprawiedliwej kary stawiany jest przed dążeniem do
traktowania jej jako środka do zwalczania i zapobiegania przestępstwom. Z tego względu
reakcja karna powinna traktować skazanego oraz potencjalnych przestępców jako
podmioty moralne – posiadające zdolność ocen etycznych, dotyczących dobrych i
złych stron swoich czynów oraz dostosowania swojego zachowania do
obowiązujących norm. Dowolność sędziowska w wyborze celów realizowana za pomocą
wymierzanych sankcji powinna być ograniczona, podobnie jak ingerencja państwa w
życie skazanych przestępców.
Nie można nie zauważyć, że jakkolwiek współczesny
retrybutywizm oznacza powrót do podstawowych założeń szkoły klasycznej, to
oczywiście w zmienionych politycznych i społecznych warunkach posługuje się on
zupełnie innymi kategoriami – demokracji i państwa prawa, liberalizmu
komunitarnego, godności i wolności człowieka jako przyrodzonych i niezbywalnych
prawa jednostki. Dzieli go od Kanta całe doświadczenie współczesnej filozofii.
Od czasu wymienionych wyżej prac Herberta Morrisa i
Andrew von Hirscha swój wkład do współczesnego retrybutywizmu wniosło wielu
znaczących teoretyków amerykańskich, brytyjskich, niemieckich i skandynawskich,
m.in. Andrew Ashworth, Antony E. Bottoms, R. Antony Duff, Wolfgang Frisch, Tatjana
Hörnle, Joel Feinberg, Nils Jareborg, Hans-Jörg Albrecht, Bernd Schünemann. Ich
prace miały wpływ nie tylko na praktykę wymiaru kary, ale również reformę
systemów odpowiedzialności karnej w niektórych stanach amerykańskich, jak
Oregon i Minnesota oraz niektórych krajach Europy Zachodniej, w szczególności w
Finlandii i Szwecji. Kilku z nich gościliśmy w 2002 roku na naszej konferencji
poświęconej odpowiedzialności karnej w systemach liberalnych demokracji 9, a obecnie mamy okazję zaprezentowania polskiemu czytelnikowi, który może
przekonać się o zupełnie innym sposobie rozumienia odpowiedzialności, a także
pisania na jej temat.
Jakkolwiek na kontynencie europejskim istnieje
jeszcze zwyczaj dystansowania się do retrybutywizmu jako zbyt prostego, żeby
nie powiedzieć nieracjonalnego i społecznie bezużytecznego, sposobu pojmowania
funkcji kary, to wydaje się, że istnieją już przesłanki do zmiany tego
stanowiska. Renesans retrybutywizmu w Stanach Zjednoczonych oparty został
głównie na zmianie relacji do sprawcy jako podmiotu odpowiedzialności, uznaniu
godności człowieka i równości jako naczelnej zasady prawa, która nie pozwala
traktować go jako środek, ale cel sam w sobie, wymagając równej kary za to samo
oraz równego traktowania sprawcy i ofiary. W tym sensie renesans retrybutywizmu
oznacza powrót do filozofii Kanta.
Tego rodzaju uznanie godności człowieka i równości
wobec prawa jest obecnie zapisane we wszystkich podstawowych aktach
europejskich, takich jak przyjęta w roku 2000 Karta Praw Podstawowych Unii
Europejskiej (art. 1), w Traktacie ustanawiającym konstytucję dla Europy (art.
II-61) czy wreszcie – co z naszej perspektywy jest nie mniej istotne –
Konstytucji RP z 1997 roku (art. 30). Trudno przypuścić, aby pozostały one bez
wpływu na tak ważny społecznie segment życia społecznego, jakim jest prawo i
odpowiedzialność karna.
Symptomem zapoczątkowanego powrotu jest popularność
koncepcji tzw. pozytywnej prewencji generalnej10, według
której celem kary jest umocnienie obowiązujących norm w świadomości społecznej
i która jest niczym innym jak odmianą heglowskiej koncepcji zaprzeczenia zła i
potwierdzenia dobra przez sankcję. Jest nim także rosnąca rola, jaką przyznaje
się ofierze przestępstwa. Jeśli rzeczywiście chce się traktować ją poważnie,
wówczas trzeba wziąć pod uwagę, że ofiara domaga się przede wszystkim
sprawiedliwości, przez którą rozumie ona nic innego jak właśnie sprawiedliwość
retrybutywną. Świadectwem tego rodzaju tendencji wydaje się być wreszcie zapis
art. II-109 Traktatu ustanawiającego konstytucję dla Europy, który zakazuje
karania nieproporcjonalnego w stosunku do ciężaru popełnionego czynu, oraz
regulacja w europejskim Corpus Iuris, czyli projekcie kodeksu, zawierającego
przepisy chroniące interesy finansowe Unii Europejskiej, gdzie deklaruje się
zasadę proporcjonalności jako podstawę wymiaru kar i środków karnych.
Wzrost przestępczości w wielu krajach, w
szczególności postkomunistycznych, oraz rażąca zawodność wymiaru
sprawiedliwości stawia zadanie rewizji dotychczasowych utartych poglądów i
zużytych schematów. Jak zawsze w takich przypadkach, skłania do powrotu do
źródeł, podstawowej zasady porządku rzeczy11, stanowiącej
rodzaj prawa naturalnego lub wynalazku człowieka podobnego do tego jak
wynalezienie koła. Jest nią imperatyw: zło powinno zostać ukarane, a dobro
nagrodzone. Zadaniem sprawiedliwej i proporcjonalnej do przestępstwa kary jest
przywrócenie wiary w prawomocność naruszonych przez przestępstwo reguł
(‘sprawiedliwość retrybutywna’)12. Następnie jest wyrównanie
wyrządzonej krzywdy tak, aby ten, kto dopuścił się przestępstwa i pogwałcił
prawo, nie odnosił korzyści kosztem tych, którzy go przestrzegają (‘sprawiedliwość
dystrybutywna’). I wreszcie, zabezpieczenie sprawcy przed popełnieniem nowego
przestępstwa, przynajmniej w okresie odbywania przez niego kary pozbawienia
wolności lub trwania środka zabezpieczającego.
Przeciwdziałanie jej przez prewnecję indywidualną lub
generalną jest oczywiście ważnym celem, ale w istocie podporzadkowanym
wymierzaniu kary sprawiedliwej, której zadaniem jest przywrócenie ładu
moralnego i odbudowa kapitału społecznego. Społeczeństwo nie może funkcjonować
bez przewidywalnego przestrzegania ustalonych zasad, których naruszenie pociąga
za sobą sankcję – o czym najłatwiej przypominamy sobie wówczas, kiedy porządek społeczny
ulega zachwianiu.
* * *
Założeniem każdego z tomów „Ius et Lex”, o czym warto
przypomnieć, jest podejmowanie tematów, które w polskiej literaturze prawniczej
nie są dostatecznie znane, albo też są ignorowane, a w naszej ocenie wymagają
zwiększonej uwagi. Stąd wybór poprzednich zagadnień, takich jak fundamentalna dla
prawa relacja ‘ius’ do ‘lex’, czy odpowiedzialność za zbrodnie minionych systemów,
które były przedmiotem dwóch pierwszych numerów. Z tych samych względów obecny
numer poświęcony został zagadnieniom współczesnego retrybutywizmu. Zamęt
aksjologiczny i chaos legislacyjny, jakiego świadectwem jest zarówno kodeks
karny z 1997 roku, jak również liczne fragmentaryczne jego nowelizacje, stawia
przed nami zadanie przemyślenia na nowo podstaw odpowiedzialności karnej i ich
zaproponowanie. Prezentowane tutaj znakomite rozprawy na temat sprawiedliwej –
proporcjonalnej do winy – przewidywalnej kary, jako podstawowego założenia
retrybutywizmu, powinny dać ku temu okazje. Propagowanie powrotu do
sprawiedliwościowego uzasadnienia kary uważamy za jedno z węzłowych zadań
naszej fundacji13.
Sięganie po tematy nowe i mało u nas znane sprawia,
że kolejne numery naszego magazynu ukazują się nie częściej niż raz w roku. W
roku 2004 nie udało nam się opublikować przygotowywanego od dłuższego czasu,
prezentowanego obecnie numeru o retrybutywizmie. Natomiast w roku 2005
opublikowaliśmy specjalny numer pt. „O naprawie Rzeczypospolitej”. Następny, w
roku 2006, zostanie poświęcony ekonomicznemu podejściu do przestępczości.
Jak zawsze nasze publikacje zależą od
wspaniałomyślności sponsorów. W tym przypadku jest nim Instytut Wymiaru
Sprawiedliwości, działający przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Chciałbym w
związku z tym złożyć podziękowanie zasłużonemu dyrektorowi tego Instytutu prof.
Andrzejowi Siemaszce oraz mec. Andrzejowi Kalwasowi, b. ministrowi
sprawiedliwości, za poparcie udzielone tej publikacji.
Janusz Kochanowski
Redaktor Naczelny „Ius et Lex”
- Patrz
H. Morris, Osoby a kara, w niniejszym tomie, s. 199 i nast.
- Stanowiąca
podstawę klasycznej teorii prawa karnego triada: czyn – wina – kara zostaje
zastąpiona inną: człowiek – stan niebezpieczeństwa – środek
zabezpieczający, prowadząc do całkowicie odmiennego rozumienia
odpowiedzialności karnej.
- N. Christie, Conflicts as Propety, „The Bristish
Journal of Criminology” XVII, 1977, nr 1; tenże, Crime Control as
Industry: Towards Gulags: Western Style, London-New York 2000.
- W
miejsce poprzednich stawia inną triadę: konflikt – dyskurs i mediacja –
naprawa i pojednanie.
- Miało
ono swój początek u Cesare Beccarii we Włoszech, Montesquieu i Voltaire’a we
Francji oraz P. J. A. von Feuerbacha w Niemczech.
- Tenże, General View of the Criminal Law of England, London 1863, s. 99.
- „Public Interest” 1974, nr 35. Podobnie R. G. Hood,
R. Sparks [w] Key Issues in Criminology, London 1970.
- M.
Królikowski, T. Krawczyk, Raport o raporcie. Rzecz o poszukiwaniu kary
sprawiedliwej, „Studia Iuridica” XXIX, 2001, s. 117–137.
- Materiały
tej konferencji można znaleźć na stronach internetowych www.iusetlex.pl
- C. Roxin, Strafrecht, Allgemainer, 1997, s. 740–745; B. Schünemann,
A. von Hirsch, N. Jareborg, Positive Generalpraevention, Berlin 1998.
- Patrz
M. Królikowski, Sprawiedliwość retrybutywna wobec sprawiedliwości
naprawczej, w niniejszym tomie, s. 107.
- H.
Morris, Osoby a kara, op. cit.
- Patrz
informacje o monografii sekretarza redakcji Michała Królikowskiego –
tenże, Sprawiedliwość karania w społeczeństwach liberalnych. Zasada
proporcjonalności, Warszawa 2005 na str. 424.