PUBLIKACJE

Sprawiedliwość a prawo

Między sprawiedliwością a prawem istnieje zawsze rodzaj większego lub mniejszego napięcia - zauważa rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski

Sprawiedliwość - jak pisał Perelman ("O sprawiedliwości", Warszawa 1959 - rozgrzewa emocje, a w imię tak czy inaczej pojętej sprawiedliwości wybuchają wojny i rewolucje, skazuje się ludzi i dystrybuuje dobra. Wywołuje podobną gorączkowość, jak pytanie o wolność i prawdę. Wszystkie one dotyczą bowiem podstawowych pytań o sens życia, związane są z antropologią.

O jaki rodzaj równości chodzi

Nietrudno zauważyć, co słusznie stwierdzał Zygmunt Ziembiński ("O pojmowaniu sprawiedliwości", Lublin 1992), że za sporami o sprawiedliwość kryją się spory merytoryczne o moralność i politykę, a definicje sprawiedliwości są w zasadzie perswazyjne, dotyczące nie tylko pewnego porządku świata i antropologii, ale również ustroju społeczno-politycznego. I te spory są oczywiście najbardziej zapalne.

Pojęcie sprawiedliwości zawiera w sobie nieuchronnie ideę równości. Od Platona i Arystotelesa poprzez św. Tomasza do współczesnych prawników i filozofów wszyscy twierdzą to zgodnie.

Znacznie gorzej jest z odpowiedzią na pytanie o rodzaj czy też pod jakim względem równość tutaj chodzi. Innym słowy, wszyscy należący dookreślonej kategorii powinni być traktowani jednakowo. Określenie tej kategorii zależy jednak od sposobu rozumienia porządku społecznego, który chcielibyśmy uznać za właściwy.

Każdemu to samo implikuje rozumienie tej kategorii w sposób czysto egalitarny. Z kolei każdemu według jego zasług lub też każdemu według jego dzieł zbliżone są chyba do reguł gospodarki wolnorynkowej. Znana z przeszłości formuła każdemu według potrzeb zdaje się nawiązywać do założeń ustroju komunistycznego, a formuła każdemu według jego pozycji - do ustroju arystokratycznego.

Wydaje się przy tym, że poszczególne kategorie mogą mieć zastosowanie w różnych dziedzinach czy też okresach życia lub aktywności społecznej. Np. każdemu według jego potrzeb w okresie dzieciństwa, natomiast według zasług i pozycji -w okresie starości.

Lex oraz ius

Są to wszystko kategorie o charakterze materialnym, podczas gdy nawiązujące do Arystotelesa, znane z "Etyki nikomachejskiej", klasyczne pojmowanie sprawiedliwości jako zgodności z tym, co przyznaje prawo, jest znowu definicją o charakterze formalnym.

Samo jednak pojęcie sprawiedliwości, podobnie chyba jak wolności, ma siłą rzeczy konotacje społeczne i nie istnieje poza kontekstem społecznym czy też umownym kontraktem społecznym. Gdyby nie taki czy inny porządek społeczny, pojęcie sprawiedliwości nie mogłoby powstać, nie miałoby sensu. Istnienie tego porządku prowadzi nas do prawa i moralności, które są wytworem państwa i społeczeństwa oraz napięcia, jakie w mniejszym lub większym stopniu istnieje między sprawiedliwością a prawem.

To napięcie jest większe w okresach rewolucyjnych. Wtedy do głosu dochodzi w większym stopniu sprawiedliwość, rozsadzając zastałe ramy prawne. Zależy więc ona od okresu historycznego, systemu politycznego oraz relacji, jaka zachodzi w nim między społeczeństwem a państwem, a także od rodzaju kultury prawnej. W różnych okresach i różnych kulturach - jak pisał George Fletcher - lex może przesuwać się w kierunku ius albo ius w kierunku lex.

Gdy zachodzi to pierwsze zjawisko, lex zaczyna obejmować zasady sprawiedliwości, a prawo pisane staje się godne szacunku, gdy zaś przesuwa się w kierunku lex - dzieje się odwrotnie.

Koncepcja prawa staje się bardziej pozytywistyczna. Jak wspomniałem, zależy to także od systemu prawa, gdyż w systemie common law występuje siłą rzeczy większe ciążenie w kierunku ius, podczas gdy w systemie kontynentalnym punkt ciężkości przesunięty jest bardziej na lex, co wiąże się także z bardziej etatystycznym pojmowaniem państwa.

Rozwiązywanie konfliktu

Generalnie rzecz biorąc, między sprawiedliwością a prawem istnieje zawsze rodzaj większego lub mniejszego napięcia. Sprawiedliwość domaga się realizacji imperatywu równości, prawo zaś staje bardziej po stronie status quo i bezpieczeństwa prawnego.

Jeśli przyjmiemy za Radbruchem, że trzy elementy składają się na wartość prawa i są nimi pewność, skuteczność i sprawiedliwość, to między tymi elementami dochodzi do przesunięcia - raz w kierunku pewności, innym razem sprawiedliwości.

Istnieją trzy teoretyczne podejścia do rozwiązywania konfliktu między sprawiedliwością a prawem:

* pierwsze, które zakłada, że niemoralne czy niesprawiedliwe prawo nie jest prawem. Lex iniusta non est lex. Trudno nie zauważyć, że w konsekwencji jest to stanowisko anarchistyczne,
* drugie, reprezentowane na przykład przez św. Tomasza z Akwinu, głosi, że prawo niesprawiedliwe nie przestaje być prawem, ale jest prawem gorszego rodzaju. Jak należy to rozumieć, jest jednak nieco bardziej skomplikowane,
* trzecie, najbardziej pociągające i obecnie najbardziej chyba popularne, wyraża się w tzw. formule Radbrucha mówiącej, że w razie konfliktu prawa pozytywnego ze sprawiedliwością, prawu pozytywnemu przysługuje pierwszeństwo.

Nawet wtedy, gdy treść jego jest niesprawiedliwa, chyba że konflikt między ustawą a sprawiedliwością przekracza dającą się znieść miarę i to w takim stopniu, że ustawa jako "prawo wadliwe" musi ustąpić sprawiedliwości. Tego rodzaju "prawo wadliwe" przestaje być po prostu prawem, stając się ustawowym bezprawiem. Nietrudno zauważyć, jak bardzo są te pojęcia o cenne i wymagające zaangażowania wyrokującego.

Antygona, a nie Ismena

Z konfliktem między sprawiedliwością a prawem wiąże się instytucja obywatelskiego nieposłuszeństwa, która pod pewnymi warunkami pozwala na wypowiedzenie posłuszeństwa obowiązującemu prawu.

Zwróćmy uwagę na mylące znaczenie pojęcia tego "nieposłuszeństwa", gdyż jest to w gruncie rzeczy posłuszeństwo, tyle że względem nadrzędnej idei prawa, w rozumieniu podejmującego tego rodzaju akt heroiczny. Tak było z Antygoną sprzeciwiającą się Kreonowi.

Na pytanie, czy w razie wątpliwości powinniśmy opowiedzieć się za prawem, czy za sprawiedliwością, nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Jednak to Antygona, a nie jej siostra Ismena, której imię mało kto pamięta, przeszła do historii jako symbol tego nieustającego napięcia, jakie istnieje między sprawiedliwością a prawem.

Janusz Kochanowski