Mówiąc o probacji w polskim prawie karnym mamy na myśli trzy instytucje:
— warunkowe umorzenie postępowania,
— warunkowe zawieszenie wykonania kary,
— warunkowe przedterminowe zwolnienie.
Istota każdej z nich polega - jak wiadomo - na rezygnacji ze
skazania i kary w przypadku warunkowego umorzenia postępowania, z wykonania
orzeczonej kary w przypadku warunkowego skazania czy z odbycia części kary w
przypadku warunkowego zwolnienia oraz na nałożeniu na sprawcę obowiązków próby
i poddanie go dozorowi kuratora.
Jak z tego wynika, tego rodzaju możliwość rezygnacji z całości lub
części kary występuje, po pierwsze, na etapie oddania pod sąd przed rozprawą główną. Po drugie, jest ona możliwa na etapie wyroku
skazującego w przypadku warunkowego skazania. Po trzecie, na etapie wykonania
kary w przypadku warunkowego zwolnienia skazanego. Jeśli przypominam te tak
oczywiste sprawy, to tylko po to, aby móc przejść do bardziej kontrowersyjnych.
Wprowadzona na wzór anglosaski w Polsce na przełomie XIX i XX wieku
instytucja probacji nie jest oczywiście instytucją statyczną. Pomijam tutaj
problem rozwoju systemów anglo-amerykańskiego,
francusko-belgijskiego czy norwesko-duńsko-holenderskiego,
a także rozważania, któremu nich najbardziej i w jakim zakresie odpowiada system
polski. Chodzi mi bowiem o to, że na przestrzeni
ostatnich kilkudziesięciu lat można zaobserwować zjawisko rozszerzenia zakresu
tej instytucji w prawie polskim, czyli zwiększenia możliwości rezygnacji z kary
(i zastępowania jej obowiązkami próby oraz nadzorem kuratora) na każdym etapie postępowania
sądowego. Na tej kwestii chciałbym się na chwilę zatrzymać i zastanowić nad
niektórymi jej implikacjami.
W pierwszym rzędzie dotyczy to instytucji warunkowego umorzenia postępowania,
którą czasami chce się uważać za przejaw twórczego wkładu polskiej myśli
prawniczej. Została ona - jak wiadomo - po raz pierwszy wprowadzona do
ustawodawstwa polskiego Kodeksem karnym z 1969 r. Kodeks karny z 1997 nie
tylko przejął tę instytucję, ale znacznie ją rozszerzył. Rozszerzenie to
nastąpiło przede wszystkim, czego się chyba nie dostrzega, w wyniku generalnego
obniżenia sankcji w tym kodeksie. To znaczy dostrzega się oczywiście obniżenie
sankcji, będące jedną z głównych idei tego kodeksu, ale nie zawsze zauważa
pośrednie konsekwencje, jakie ma to dla zakresu stosowania szeregu innych
instytucji, w tym warunkowego umorzenia postępowania. Tymczasem sprawiło ono,
że zakres warunkowego umorzenia zwiększył się prawie o połowę (ze 138
przestępstw w kk 1969 r. do 201 przestępstw w
Kodeksie karnym z 1997 r.)
Obok tego rodzaju rozszerzenia zakresu warunkowego umorzenia Kodeks
karny wprowadza taką możliwość w stosunku do przestępstw zagrożonych karą do 5
lat (poprzednio bez wyjątku do lat 3), w przypadku, gdy pokrzywdzony
pojednał się ze sprawcą, sprawca naprawił szkodę lub pokrzywdzony i sprawca
uzgodnili naprawienie szkody.
W efekcie spowodowało to, że warunkowe umorzenie jest obecnie możliwe
w ponad 80% przypadków przestępstw z części szczególnej Kodeksu karnego (ok.
84%). Stąd tak niewiele brakowało, a niedawno skorzystałby z niego biskup
Śliwiński, który -jak wiadomo - spowodował wypadek drogowy w stanie
nietrzeźwości i zdaje się, że jedynie w wyniku nacisku opinii publicznej
odstąpiono od tego niewczesnego pomysłu.
Co więcej, dopuszczone jest obecnie stosowanie warunkowego umorzenia
w przypadku sprawcy uprzednio karanego, jeśli było to skazanie za przestępstwo
nieumyślne (poprzednio miało ono zastosowanie wyłącznie do sprawcy niekaranego: por. art. 66 § 1 kk
z 1997 z art. 27 § 1 kk z 1969 r.), co zwiększyło
zakres jej stosowania o dalszy (21) szereg przestępstw.
Nie jest moim zamiarem analizowanie tutaj, czy i na ile
rozszerzenie za-Kresu instytucji warunkowego umorzenia w poszczególnych grupach
przypadków było właściwe. Chodzi mi jedynie o odnotowanie pewnej tendencji do
rozszerzenia zakresu rezygnacji z ukarania sprawcy już przed rozprawą sadową
oraz pokazania rozmiarów tej rezygnacji. Ukazania niewątpliwie znacznego
rozszerzenia zakresu tej instytucji.
Podobną tendencję można zaobserwować, jeśli chodzi o rozszerzenie
zakresu instytucji warunkowego zawieszenia wykonania kary. Nastąpiło ono przez
wprowadzenie warunkowego skazania nie tylko w stosunku do skazanego na karę
pozbawienia wolności, ale - jak wiadomo - również na karę ograniczenia wolności
i grzywny. W dalszym ciągu przez wprowadzenie możliwości warunkowego
zawieszenia w stosunku do recydywisty specjalnego z art. 64 kk, w tym także w stosunku do tzw. multirecydywisty z § 2, który
- przypomnijmy - był już skazany dwukrotnie za przestępstwo umyślne i za
trzecim razem popełnia ponownie przestępstwo umyślne przeciwko życiu
i zdrowiu, przestępstwo zgwałcenia, rozboju, kradzieży z włamaniem lub inne
przestępstwo przeciwko mieniu popełnione z użyciem przemocy lub groźbą jej użycia. W każdym z
tych przypadków, a także w przypadku każdego kolejnego (czwartego, piątego)
powrotu do przestępstwa możliwe jest zastosowanie warunkowego zawieszenia, o
ile oczywiście spełnione zostaną przesłanki z art. 69 § 1 kk,
czyli kara orzeczona nie przekroczy 2 lat pozbawienia wolności. Notabene jest
to kierunek akurat przeciwny temu, jaki wyrażony jest w znanej skądinąd idei three strikes and you're out, zgodnie z którą skazany za trzecim razem np.
za gwałt nie tylko nie może - nawet teoretycznie - korzystać z warunkowego
zawieszenia, ale zostanie obligatoryjnie skazany na karę 25 lat lub
dożywotniego więzienia.
Jak wiadomo, Kodeks karny wykonawczy wprowadza dodatkowo możliwość
warunkowego zawieszenia wykonania kary nieprzekraczającej
2 lat pozbawienia wolności w przypadku, gdy odroczenie kary trwało przez okres
co najmniej jednego roku. Trudno nie zauważyć, jak
bardzo szeroka i niekontrolowalna jest to możliwość w
sytuacji, gdy z różnych powodów na odbycie kary pozbawienia wolności oczekuje blisko 30 tys. skazanych.
I wreszcie, szczególnie ważne z uwagi na samą filozofię Kodeksu
karnego, jest zniesienie ograniczenia stosowania warunkowego zawieszenia z
uwagi na społeczne - czyli ogólnoprewencyjne -
oddziaływanie kary, do czego chciałbym jeszcze powrócić. A także możliwość
warunkowego zawieszenia wykonania kary łącznej w przypadku zbiegu kar, w
którym jedna z kar jest warunkowo zawieszona. A więc w sytuacji, w której w
jednym przypadku sąd uznał zasadność takiego zawieszenia, ale w drugim stwierdził
potrzebę jej wykonywania. Jeśli chodzi o trzecią z kolei instytucję wchodzącą w
zakres interesującego nas problemu probacji - tj. warunkowe zwolnienie jej
radykalne rozszerzenie nastąpiło przede wszystkim przez obniżenie wymogu odbycia co najmniej 2/3 kary na rzecz tylko połowy kary, co
w momencie wejścia w życie kodeksu słusznie zostało określone mianem cichej
amnestii dla recydywistów. Zniesienie (werbalnego?) zastrzeżenia,
że w stosunku do recydywistów wielokrotnych warunkowego zwolnienia w zasadzie
się nie stosuje oraz wprowadzenie możliwości ponownego warunkowego zwolnienia,
nawet gdy zostało już raz odwołane (por. art. 81 kk z
1997 z art. 96 kk z 1969). Oznacza to oczywiście
rozszerzenie zakresu przypadków, do których ma ono zastosowanie w takim
stopniu, w jakim odnotowujemy powrót do więzienia osób warunkowo zwolnionych.
Jeśli się nie mylę, jest to ok. 15-20%. Rozszerzenie zakresu tej instytucji nastąpiło
w dalszym ciągu przez wprowadzenie obligatoryjnego obowiązku warunkowego
zwolnienia wobec sprawcy umieszczonego w zakładzie leczenia
odwykowego, jeżeli wyniki leczenia w tym zakładzie za tym przemawiają
(art. 98 k.k.).
Wreszcie, przez zniesienie zastrzeżenia, że może ono nastąpić tylko wtedy,
gdy mimo niewykonania kary w całości jej cele zostały osiągnięte (art. 90 § 1
kk z 1969). Tak jak w przypadku warunkowego
zawieszenie chodzi tu o cele kary w zakresie jej społecznego oddziaływania.
Przyjęcie tego rodzaju kontrowersyjnego rozwiązania stało się, jak wiadomo,
podstawą ubiegania się o warunkowe zwolnienie m.in. przez zabójcę księdza Jerzego Popiełuszki, które zresztą w pierwszej instancji
zostało mu przyznane, gdyż ustawowo właściwie nie było ku temu przeszkód.
Mam nadzieję, że ta przydługa nieco analiza pokazuje, jak daleko
ustawodawca posunął się w rozszerzaniu zakresu instytucji probacji w prawie
polskim, jak bardzo rozszerzył zakres możliwości rezygnacji z kary na każdym
etapie postępowania karnego.
Oczywiście znacznie ważniejsze i chyba bardziej interesujące
byłoby teraz przedstawienie, jak tego rodzaju rozszerzenie funkcjonuje w praktyce,
czy wychodzi naprzeciw podobnym tendencjom w orzecznictwie i je stymuluje, czy
też być może przyjmowane w teorii rozwiązania nie odbijają się w
orzecznictwie, które podąża swoimi drogami. Nie chciałbym jednak tutaj wchodzić
w kompetencje przedstawicieli Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, którzy
posiadają odpowiednie dane i na pewno zrobią to znacznie lepiej.
Jeśli o mnie chodzi, to chciałbym jeszcze przez chwilę zastanowić
się nad powodami, które skłaniają ustawodawcę do pójścia tak daleko w tym
kierunku. Powodami deklarowanymi, które, niezależnie od szczerości deklaracji,
nie zawsze muszą odpowiadać prawdzie - jest rzekoma efektywność instytucji
probacji. Ma o tym świadczyć mała powrotność do przestępstwa (w granicach
10-20% - Marek, s. 269) oraz jej walory wychowawcze. W rzeczywistości jest to
tylko deklaracja, gdyż owa mała powrotność wynika w gruncie rzeczy z małej
wykrywalności oraz nieefektywności i nieszczelności systemu kurateli. Im
bardziej system ten jest nieszczelny oraz im mniejsza jest wykrywalność, tym
łatwiej można mówić o skuteczności systemu probacji i małej powrotności, o
której w rzeczywistości niewiele wiemy. Jeśli natomiast chodzi o walory wychowawcze,
to w stosunku do samych sprawców są one - jak z tego wynika - niesprawdzalne,
natomiast w stosunku do wszystkich innych rezygnacja ze skazania czy wykonania
kary najczęściej nie ma waloru wychowawczego, a nawet przeciwnie - dostrzegany
jest jej wymiar destrukcyjny.
System odpowiedzialności zasadzający się głównie na karze z
warunkowym jej zawieszeniem, która orzekana jest w ponad 80% przypadków skazań
na karę pozbawienia wolności i w ok. 65% wszystkich kar, jest systemem antyprewencyjnym. Zwłaszcza że
znaczna część skazanych na karę bezwzględnego pozbawienia wolności korzysta
następnie z warunkowego zwolnienia, które -jak podkreślałem -jest możliwe, mimo
że cele kary nie zostały osiągnięte (ok. 3/4 sprawców przestępstw przy użyciu
przemocy korzysta z dobrodziejstwa tej instytucji, co powoduje, że średnia
kara w tych przypadkach ulega skróceniu o 14 miesięcy - Atlas 3 s.261).
Deklaracja o skuteczności wychowawczego oddziaływania środków probacyjnych jako racji tak daleko idącego ich rozszerzenia
nie jest chyba przez samego ustawodawcę poważnie, a w każdym razie
konsekwentnie brana pod uwagę. Przypomnijmy fakt wprowadzenia możliwości
ponownego warunkowego zwolnienia, co zdaje się świadczyć, że ustawodawca albo
ignoruje fakt braku efektu wychowawczego, który miał być osiągnięty za
pierwszym zwolnieniem, albo też podchodzi do kwestii już zbyt idealistycznie.
Jeszcze innego rodzaju przykład to wspomniana również możliwość warunkowego
zwolnienia sprawcy (art. 98 kk),
który odbył leczenie w zamkniętym zakładzie leczenia odwykowego, jeżeli wyniki
leczenia za tym przemawiają, jest obligatoryjne, bez względu na ocenę efektu
resocjalizacyjnego. W tym samym kontekście konieczne jest odnotowanie
zniesienia przy warunkowym zawieszeniu wychowawczego, jak się wydaje, obowiązku
w postaci (por. w art. 72 kok I art. 74 kok.69) „wykonania
określonych prac lub świadczeń na cele społeczne", co stanowi i tutaj
wyraz tendencji akurat odwrotnej do kierunku, który kładzie nacisk na możliwość
wprowadzania tzw. communitypenalties, tj.
kar społecznie użytecznych jako alternatywy dla kary pozbawienia wolności. W
niektórych krajach cieszą się one wzrastającym powodzeniem.
Jeśli nie deklarowane, to jakie
rzeczywiste powody kryją się za tak znacznym rozszerzaniem zakresu możliwości
środków probacyjnych w prawie polskim. Wynikają one
moim zdaniem - jak już dawałem temu niejednokrotnie wyraz - z bardzo silnych
tendencji redukcjonistycznych czy też abolicjonistycznych,
które charakteryzują zresztą nie tylko polskiego ustawodawcę.
Abolicjonizm jeszcze niedawno był utożsamiany z walką przeciwko karze śmierci.
Prowadzono ją m.in. pod hasłem możliwości jej zastąpienia przez karę
dożywotniego więzienia. Z chwilą jednak jej zniesienia z kolei kara
dożywotniego więzienia stała się synonimem nieludzkiego okrucieństwa,
zaprzeczenia wiary w człowieka i możliwości jego resocjalizacji. Zwolennicy
resocjalizacyjnego uzasadnienia kary są zresztą najczęściej w ogóle przeciwni
karze pozbawienia wolności, uważając, że ma ona oddziaływanie kryminalizujące. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że karę bezwzględnego
pozbawienia wolności orzeka się w Polsce w ok. 12—14% przypadków ogółu skazań,
to można chyba zgodzić się z prof. Siemaszką, że nabrała ona już właściwie
charakteru wyjątkowego.
Tego rodzaju kierunek abolicjonistyczny ma, jak wspomniałem,
swoich zwolenników w różnych krajach. Jego wyrazem jest także wielość opracowań
poświęconych usprawiedliwianiu sensu kary. Kara nie jest już czymś, co stanowi
naturalne następstwo wyrządzonego zła; następstwo będące wyrazem odpowiedzialności
człowieka za jego czyn - karę trzeba obecnie usprawiedliwiać. Ten interesujący
nie tylko w filozofii prawa karnego i uwarunkowany ogólniejszym kontekstem
kulturowym kierunek jest jednak w gruncie rzeczy stosunkowo mało w polskiej
dogmatyce znany. Redukcjonizm odpowiedzialności w polskim prawie karnym ma bowiem przede wszystkim rodowód niemiecki. Zdaniem
szeregu teoretyków główną cechą niemieckiego modelu
odpowiedzialności karnej jest właśnie położenie szczególnego nacisku na środki
karne bez pozbawienia wolności.
Przeniesienie tego rodzaju modelu na
grunt polski i w niektórych punktach pójście nawet dalej jest jednak błędem z
trzech następujących powodów:
— po pierwsze, to co nazywam modelem
niemieckimi, zostało ukształtowane na przestrzeni kilku dziesięcioleci w
warunkach opiekuńczego państwa dobrobytu. Państwo to zresztą przeżywa obecnie
swój kryzys. Nie wiadomo, czy model ten wytrzyma próbę
czasu, który charakteryzuje duże bezrobocie, imigracja, wzrost nastrojów punitywnych i odejście od założeń państwa opiekuńczego.
Jeśli weźmie się pod uwagę występujący tam znaczny - w ostatnim dziesięcioleciu
- wzrost prizonizacji (i to nawet przy tej samej
stopie przestępczości), wówczas można zaryzykować twierdzenie, że już obecnie
nie wytrzymuje tej próby;
— po drugie, model ten został
ukształtowany w warunkach ustabilizowanej przestępczości, podczas gdy do nas
przeniesiony został w sytuacji gwałtownego jej wzrostu, ok. 2,5-krotnie w
okresie ostatnich kilkunastu lat;
— po trzecie, przeniesienie go do takiego jak nasz kraju, w którym
kary bez pozbawienia wolności nie funkcjonują, oznacza w znacznej mierze
rezygnację ze stosowania jakichkolwiek w miarę efektywnych środków karnych.
Przypomina mi to czasy PRL-u, w którym - jak niektórzy państwo może pamiętają -
w okresie trudności z zaopatrzeniem w mięso nawoływano do przechodzenia na
wegetarianizm i częstsze spożywanie ryb i warzyw. Szkopuł był, jak wiadomo, w
tym, że tych ryb jeszcze bardziej brakowało.
Być może niepotrzebnie próbuję dokonać zabiegu racjonalizacji
opisanych doktrynalno-ustawodawczych tendencji przez odwoływanie się do
abolicjonizmu, redukcjonizmu czy też modelu niemieckiego-podczas
gdy zmiany te nie są do końca przemyślane. Uzasadnia się je znacznie
prostszymi, publicystycznymi hasłami humanizacji, liberalizacji i europeizacji
prawa karnego, które poza pozytywnym samookreśleniem autorów mają na celu
odpowiednie ustawienie ewentualnych oponentów. Problem jest jednak zbyt
poważny, aby można było go w ten sposób załatwić.
Na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w wielu krajach
należących do kręgu tzw. kultury zachodniej obserwuje się znaczny wzrost przestępczości oraz towarzyszącej jej prizonizacji.
Przy czym zdarza się, jak w przypadku wspomnianych Niemiec, że wzrost prizonizacji występuje nawet przy niezmienionej stopie
przestępczości. Wejście w krąg liberalnego systemu gospodarki wolnorynkowej
jest jedną, choć nie jedyną, z przyczyn gwałtownego wzrostu przestępczości
również w Polsce. Świat, w którym żyjemy, jest — co
warto sobie uzmysłowić — również i pod tym względem zupełnie inny niż przed
kilkunastoma zaledwie laty. Kamery na ulicach i w miejscach użyteczności publicznej,
bramki przy wejściach do nich, bo dygards chroniący
mniej lub bardziej ważne osoby, strażnicy w szkołach i to nie tylko dla ochrony
nauczycieli przed uczniami, prywatne agencje zatrudniające blisko dwukrotnie
więcej pracowników ochrony niż cała polska policja - wszystko to na stałe
zmieniło otaczającą nas rzeczywistość. Czas, w którym wychodząc z domu zdarzało
się nam zostawiać klucz pod wycieraczką, minął bezpowrotnie - to po pierwsze.
Po drugie, ten wzrost przestępczości pociąga za sobą nieunikniony
wzrost jej kosztów, nie tylko w postaci powodowanych przez nią szkód, ale - co
tutaj nas bardziej interesuje - kosztów walki z przestępczością, a także
potrzebę kalkulowania tych rosnących kosztów. Wystarczy powiedzieć, że roczny
koszt utrzymania więźnia w szeregu krajów przekracza koszt utrzymania i
wykształcenia na najbardziej renomowanych uniwersytetach w tym samym okresie.
Rozpad rodziny, upadek instytucji wychowawczych, niedostatek kapitału
społecznego powodują, że społeczeństwa zmuszone są ponosić znacznie zwiększone
koszty ekonomiczne na walkę z przestępczością, które są porównywalne z
wydatkami sektora militarnego. Dla przykładu, przed kilkoma laty wydatki na
obronę w Stanach Zjednoczonych były niewiele wyższe od wydatków na walkę z
przestępczością, które wynosiły wówczas dwieście kilkadziesiąt miliardów
dolarów. W niektórych przypadkach koszty walki z przestępczością zdają się
przekraczać możliwości niektórych krajów, co zdaje się również dotyczyć
Polski. Jednak należy pamiętać, że koszt pobytu przestępcy w więzieniu jest o
tyle opłacalny, że -jak się to oblicza -jest znacznie niższy niż koszt
przestępstw, które popełniłby w tym czasie na wolności. Podobna zależność
istnieje miedzy spadkiem przestępczości a wzrostem dochodu narodowego. I oczywiście
odwrotnie - między wzrostem przestępczości a spadkiem dochodu narodowego. Np.
dochód narodowy mógłby być w latach 1997-2001 wyższy o ok. 6,9%, gdyby nie
odnotowany w tym czasie wzrost przestępczości. (Jan Jacek Staudynger:
Modyfikacje funkcji produkcji i wydajności pracy z zastosowaniem s. 84 i n.,
Wyd. Uniwersytetu Łódzkiego 2003).
Po trzecie, alternatywna kara pozbawienia wolności czy środki probacyjne (lub szerzej - środki bez pozbawienia wolności)
jest alternatywą fałszywą. Podobnie zresztą jak ciągle ten sam spór o to, czy
lepsza jest nieuchronność, czy surowość kary. Walka z przestępczością, która
jest jednym z głównych problemów współczesności, wymaga, abyśmy mogli sięgać
zarówno po jedne, jak i drugie środki karne. Dostosowywanie polityki
kryminalnej do zastanego stanu posiadanej infrastruktury penitencjarnej jest
nie tylko błędem, ale jest wybiegiem. Abolicjoniści brak odpowiedniej
infrastruktury wykorzystują jako argument przeciwko stosowaniu kary
pozbawienia wolności. Niezależnie przy tym, jak bardzo słusznie krytykują
panujące tam warunki -sprzeciwiają się ich poprawie, w szczególności
rozbudowania infrastruktury penitencjarnej, uważając, że posiadanie
odpowiedniej liczby miejsc w więzieniach wzmocni tendencje do ich zapełniania.
Z tego też powodu optują za rozszerzaniem probacji niezależnie od jej
efektywności.
Istnieje potrzeba rozbudowy zakładów penitencjarnych, a wobec
braku ku temu odpowiednich funduszy wskazane jest wykorzystanie do tego celu
środków prywatnych. Jak miałem już okazję na ten temat niejednokrotnie pisać,
tam gdzie istnieją więzienia prywatne, prowadzi to do podniesienia standardów
i obniżenia kosztów. Niezależnie jednak od stworzenia
większej liczby miejsc w więzieniach, potrzebne jest stworzenie mechanizmów ich
zwalniania. Przez wzbogacanie alternatywnych wobec kary pozbawienia wolności
środków, jak np. wspomniane community
penalties oraz wzmocnienie tak szeroko
stosowanych u nas środków probacyjnych.
Zainicjowana przez amerykańskiego szewca instytucja probacji była
wynikiem teoretycznych rozważań, ale rezultatem pragmatyczn
podejścia do sposobów rozwiązywania problemu przestępczości. Wyra-zera
tej samej pragmatycznej tendencji jest tzw. monitoring elektroniczny, który
również zapoczątkowany został w Stanach Zjednoczonych; eksperymentalnie w
latach 60., a następnie wprowadzony na stałe w roku
1984 w stosunku do osób skazanych na areszt domowy. Od tego czasi
znalazł swoje zastosowanie w odniesieniu do zwolnień za kaucją, środków probacyjnych oraz wcześniejszych zwolnień z więzienia,
odpowiednika naszego warunkowego przedterminowego zwolnienia, jako środek wspomagający kary wykonywane na rzecz społeczności i jako
samodzielna kara. Kolejno wprowadzano go w większości krajów europejskich,
gdzie w różnym zakresie funkcjonuje. W Anglii i Walii (od 1989), Szwecji i Danii
(1994), Holandii (1995), Szkocji (1998), Belgii (1998), Szwajcarii (1999),
Francji, Niemczech i Portugalii (2000), Włoszech (2001). W sumie w roku 2000 w
samej Europie środek ten stosowano już wobec ponad 30.000 tys.
osób.
Monitoring elektroniczny polega na stałym lub okresowym kontrolowaniu
obecności lub nieobecności w określonym miejscu skazanych znajdujących się
poza zakładem penitencjarnym. Stałym, za pomocą specjalnego urządzenia o
angielskiej nazwie tag, które swym
wyglądem przypomina zegarek. Jest zakładane, podobnie jak zegarek na przegub
dłoni albo powyżej kostki na nodze. Okresowym, przez kontrolę obecności
skazanego za pomocą kierowanego komputerem telefonu, na który musi on
odpowiedzieć i w ten sposób potwierdzić swoją obecność. Jest to tzw. voice veryfication, gdyż
odpowiednio zaprogramowane urządzenie jest w stanie rozpoznać głos osoby
kontrolowanej. Musi ona odpowiadać w określony sposób, tak
aby nie mogła uprzednio nagrać swojej odpowiedzi.
Najważniejszym celem, jaki przyświeca wprowadzaniu monitoringu
elektronicznego, jest oczywiście zwolnienie pewnej liczby miejsc w przepełnionych
zakładach penitencjarnych i związane z tym oszczędności finansowe. Nie trzeba
wyjaśniać, że skazany dla przykładu na areszt domowy nie obciąża państwa
wieloma kosztami związanymi z jego zakwaterowaniem i utrzymaniem, które to
koszty obciążają samego skazanego. Podobnie jest w przypadkach wcześniejszego
zwolnienie z odbywania całości kary pod warunkiem poddania się elektronicznemu
monitoringowi. Oblicza się, że wprowadzony w roku 1999 w Wielkiej Brytanii w
stosunku do niektórych mniej ciężkich przestępstw tzw. home
detention curfew scheme, tj. pozostające w gestii dyrektora więzienia,
wcześniejsze zwolnienie do 60 dni, pozwolił zaoszczędzić już w pierwszym roku
36,7 min funtów i zwolnić 1950 miejsc w zakładach karnych.
Elektroniczny monitoring służy jednak również zwiększeniu skuteczności
stosowanych sankcji. Gdy stosuje się go jako dodatkowe zabezpieczenie w
przypadku zwolnienia za kaucją, to oczywiście po to, aby zwolniony z aresztu
miał mniejszą możliwość ucieczki. Zapewnia większą skuteczność w egzekwowaniu
nałożonych obowiązków w przypadku skazanego, który korzysta z warunkowego
zawieszenia czy też warunkowego zwolnienia. Jeśli np.
zakazuje się skazanemu wydalania się z określonego miejsca, czy też przeciwnie
- zbliżania się do niego, wówczas monitoring elektroniczny nieomal na pewno
gwarantuje, jeśli nie wykonanie tego obowiązku, to przynajmniej stwierdzenie,
czy był on rzeczywiście wykonywany, i wyciągnięcie odpowiednich konsekwencji np. w postaci wykonania zawieszonej kary czy odwołania
warunkowego zwolnienia. Jego celem jest większe zabezpieczenie ofiary i
utrudnienie skazanemu powrotu do przestępstwa.
O jego atrakcyjności niech świadczy fakt, że sąd może nałożyć na
niebezpiecznego kibica zakaz uczęszczania na mecze piłkarskie, na pedofila
zakaz przebywania w rejonach, gdzie znajdują się szkoły, a na rozwiedzionego
małżonka zakaz zbliżania się do miejsca zamieszkania maltretowanej byłej żony.
I może uzyskać pełną informację o przestrzeganiu tego zakazu.
Tego rodzaju technika kontroli osób skazanych na karę pozbawienia
wolności wydaje się być szczególnie warta zastosowania w prawie polskim, gdzie
system nakładanych różnego rodzaju obowiązków jest przynajmniej teoretycznie
szeroko rozbudowany. I dotyczy lub może dotyczyć nieomal wszystkich skazanych,
gdyż jak wspomniałem, ponad 80% skazanych na karę pozbawienia wolności korzysta
u nas z jej warunkowego zawieszenia, a większość z warunkowego zwolnienia (w
przypadku najcięższych przestępstw nawet 95%).
We wszystkich tych przypadkach przewidziana jest lub powinna być
przewidziana możliwość nałożenia określonych obowiązków. Wymieńmy kilka z nich.
Oddanie pod dozór (art. 275 kpk), jako środek
zabezpieczający uchylania się od sądu, może być uzależnione od zakazu wydalania
się z określonego miejsca. W czasie odbywania kary ograniczenia wolności
skazany nie może bez zgody sądu zmieniać miejsca stałego pobytu (art. 34 § 2 kk). W przypadku warunkowego umorzenia postępowania,
warunkowego zawieszenia i warunkowego zwolnienie (art. 67, 72 kk i art. 159 kkw) na sprawcę
mogą być nałożone różnego rodzaju obowiązki, których egzekwowanie jest w
praktyce mniej lub bardziej iluzoryczne. Podobnie zresztą jak dozór
przeciążonego lub niesprawnego kuratora sądowego czy też innej „osoby lub
instytucji godnej zaufania". Są to najczęściej puste słowa, z których
niewiele wynika, gdy brak jest możliwości efektywnego kontrolowania
nakładanych obowiązków i wykonywania dozoru.
Jeśli w latach 60. stosowanie tego
rodzaju monitoringu wywoływało jeszcze wiele obiekcji, kojarzyło się
negatywnie z Orwellem, to obecnie sytuacja całkowicie się zmieniła. Kamery
telewizyjne, mikrofony, karty identyfikacyjne, monitorujące czujniki w
zakładach pracy i mieszkaniach prywatnych stały się elementem otaczającej nas
rzeczywistości. A tzw. re-ality show typu „Big Brother"
ulubionym programem milionów telewidzów. Trudno przypuszczać, żeby to wszystko
mogło zatrzymać się „na progu" wymiaru sprawiedliwości i nie mieć wpływu
na tak ważną sferę współczesności, jaką jest coraz trudniejsza walka z
przestępczością.
Konkluzje:
Po pierwsze: zakres instytucji probacji, tj. warunkowego
umorzenia, zawieszenia i zwolnienia, został w prawie polskim znacznie
nadmiernie ustawowo rozszerzony w sytuacji, w której infrastruktura środków
bez pozbawienia wolności nie funkcjonuje.
Po drugie: alternatywna kara pozbawienia wolności czy środki probacyjne (lub szerzej - środki bez pozbawienia wolności)
jest alternatywą fałszywą. Walka z przestępczością, która jest jednym z
głównych problemów współczesności, wymaga, abyśmy mogli sięgać zarówno po
jedne, jak i drugie środki karne.
Po trzecie: istnieje potrzeba wzmocnienia infrastruktury środków
karnych bez pozbawienia wolności przez wprowadzenie elektronicznego monitoringu.
Nie jest on oczywiście żadnym panaceum, ale jednym z możliwych, i to obecnie
najtańszych, sposobów wzmocnienia środków probacyjnych