PUBLIKACJE

Chrońmy życie przed nadmiarem prawa

Trudno nie zauważyć w Polsce zjawiska określanego mianem "jurydyzacji życia". Polega ono na regulacji przez ustawodawcę każdej możliwej dziedziny życia, jak gdyby bez tego nie mogło się ono normalnie rozwijać i tak jak gdyby przed tą regulacją się nie rozwijało. Jurydyzacja oznacza wszechobecność prawa w społeczeństwie, które, zgodnie ze słowami Jürgena Habermasa, zostało skolonizowane przez przepisy.

Współczesny ustawodawca, podobnie jak producenci przedmiotów codziennego użytku, najwyraźniej uważa, że powinniśmy mieć instrukcje obsługi każdej sfery naszego życia. Ich rezultatem jest jednak przede wszystkim zanik szacunku do prawa - jak pisał Winston Churchill: "dziesięć tysięcy regulacji jest w stanie zniszczyć wszelki respekt do niego". Notabene ustawodawca europejski wydał podobno przepisy określające sposób korzystania z drabiny (sic!).

Tysiące nowych ustaw

W okresie dziesięciolecia 1989 - 1999, w Dzienniku Ustaw opublikowano 1225 aktów prawnych; obecnie liczba ta znacznie przekroczyła 1500. O ich jakości świadczy liczba ustaw nowelizacyjnych (644) w stosunku do uchwalonych ustaw (581).

Na każdym ze 119 posiedzeń ostatniego Sejmu przyjmowano ok. 6 ustaw. Sejm ostatniej kadencji uchwalił 640 ustaw. Każda z nich wymaga kilku lub kilkunastu aktów wykonawczych. Zaległości z tego tytułu - jak donosi "Rzeczpospolita" z 18.03.02 - sięga już 400 rozporządzeń. W roku ubiegłym objętość samego tylko Dziennika Ustaw wynosiła 13 000 stron.

Razem z ustawami o ratyfikacji (198) obowiązuje w Polsce 1441 ustaw, poza tym 4240 rozporządzeń, włącznie ze zmieniającymi 5645, a także 11 rozporządzeń prezydenta RP, 62 dekrety, 1566 zarządzeń i 581 uchwał.

Wiara w postęp i interwencjonizm

Do pewnego stopnia powody tej jurydyzacji są zrozumiałe. Przede wszystkim wiążą się z powstaniem każdego państwa, potem każdego parlamentu - do pewnego stopnia tak samo było w przypadku III RP. Gdy powstaje nowe państwo prawo pierwotne jest zastępowane przez świadomie tworzone i z góry przychodzące regulacje. To prawo pierwotne, czyli tzw. interactional law (prawo pozaustawowe wyrastające spontanicznie ze stosunków społecznych) jest rezultatem powtarzających się sposobów zachowań i interakcji między jednostkami i grupami, z których wynika powstanie wzajemnie respektowanych wzorców zachowań.

Jurydyzacja jest jednak przede wszystkim związana ze współczesnym nasileniem się interwencjonizmu państwowego. Interwencjonizm i wynikająca z niego jurydyzacja życia oraz instrumentalne podejście do prawa są także wynikiem wiary w postęp i przekonanie, że społeczeństwem można racjonalnie zarządzać za pomocą prawa w celu realizacji przyszłego doskonałego społeczeństwa. Całość regulacji i zaleceń Unii Europejskiej obejmuje już podobno 400 tomów.

Niemałe są oczywiście zalety prawa stanowionego. Bardziej elastyczne prawo może podążać za potrzebami społecznymi, bez czego, jak się wydaje, nie mógłby nastąpić tak bujny rozwój gospodarki kapitalistycznej. Jego zaletą jest także większa określoność, która powinna być gwarancją sfery wolności.

Przepis na wszystko

Trudno jednak nie widzieć wad tego rozwoju, którego w żaden sposób nie daje się dotąd opanować. W szczególności okazało się to niemożliwe za pomocą okresowych przeglądów ustawodawstwa, które kiedyś próbowano u nas przeprowadzać. Nie przyniosły one żadnych rezultatów z uwagi na wbudowane w system prawny mechanizmy prowadzące samoczynnie do jego nadprodukcji. Próby uczynienia takiego prawa skutecznym przez jego popularyzację są z góry skazane na niepowodzenie. Dają jedynie świadectwo pewnego sposobu myślenia, zgodnie z którym prawo to rodzaj zewnętrznej, narzuconej z góry normy.

Ważniejsze jest, że nowe ustawy mające prowadzić do określenia niezbędnej sfery wolności obywatela w rzeczywistości prowadzą do jej zagrożenia, do podważenia zasady państwa prawnego, zgodnie z którą "obywatel może robić wszystko, co nie jest zakazane, a organy państwa mogą działać tylko na podstawie przepisów prawnych". W sytuacji, w której "na to wszystko" istnieje już najczęściej formalnie tylko znana regulacja, organy państwa zbyt często mogą znaleźć podstawę do działań. A obywatel nigdy nie może być do końca pewien, kiedy wkracza na obszar prawa państwowego i kiedy może być ono przeciw niemu użyte. Stąd znany jeszcze z peerelowskiej praktyki sądowo-prokuratorskiej smutny żart: "najważniejszy jest człowiek, przepis zawsze się znajdzie". A także praktyka tzw. włoskiego strajku, który polega na skrupulatnym wypełnianiu przepisów, co uniemożliwia funkcjonowanie.

Widząc te wiszące na ścianie "śpiące" regulaminy, nigdy nie możemy być pewni, kiedy mogą się one przeciwko nam "obudzić". Możemy jedynie mieć nadzieję, że albo nie mają one znaczenia prawnego, albo że i bez nich wiemy, jak się należycie zachować i że nie mogą one pozostawać w sprzeczności z przyjętymi zasadami właściwego zachowania i zdrowym rozsądkiem. Ale życie uczy, że nie powinniśmy być tego zbyt pewni i że jedyne, na co naprawdę można liczyć, to że są one najczęściej nie do wyegzekwowania.

Nadmiar regulacji prawnych prowadzi także do zakłócenia potrzebnej symbiozy, jaka powinna występować między prawem państwowym a regulującym rozmaite sfery życia codziennego pierwotnym, interactional law. Mimo że pozytywiści prawniczy najczęściej istnieniu tego prawa zaprzeczają, odmawiają mu znaczenia prawa lub też dostrzegają je dopiero, gdy prawo oficjalne daje mu swój stempel, to jednak samo prawo pozytywne musi je uwzględniać, wprowadzając w postaci klauzul "należytej ostrożności", "przyjętych w obrocie reguł", "zasad bezpieczeństwa", standardu "dobrego gospodarza", "dobrego kierowcy" etc.

To żywe nierozłącznie związane z istnieniem każdej społeczności interactional law musi istnieć, funkcjonować i rozwijać się. Jak długo sfery życia, do których klauzule te się odnoszą, pozostają niedookreślone poprzez oficjalną regulację, stosunki te mogą się kształtować na podstawie doświadczenia i potrzeby życia codziennego. Gdy natomiast dochodzi do ich nadregulacji, siłą rzeczy musi dojść do zakłócenia wzajemnej między nimi relacji i do konfliktu.

Gdy prawo formalne, realizując często określoną ideologię, jest od potrzeb życia zbyt odległe, dochodzi do korupcji. Wówczas to łapówka bywa jedynym możliwym sposobem rozwiązania konfliktu między tymi dwoma formami prawa. Jest to często opłata za umożliwienie pozostania przy zasadach nieoficjalnego, interactional law.

Rozsądny ustawodawca

Charakterystyczne, że korupcja nie tylko częściej występuje tam, gdzie prawo jest nadmiernie szczegółowe, sztywne i odległe od interactional law. Okazuje się, że ci przedstawiciele władzy, którzy są najbardziej skorumpowani, są jednocześnie największymi rygorystami w interpretowaniu sformalizowanego prawa i chętnie formalizują je jeszcze bardziej. Służy to uzmysłowieniu petentowi i potencjalnemu klientowi, że postępowanie w normalny sposób nie jest możliwe z powodu absurdalnych rygorów oficjalnego porządku, od którego za odpowiednią rekompensatą owi przedstawiciele władzy gotowi są odstąpić. "Tak jak kiedyś cierpieliśmy z powodu zbrodni - pisał Tacyt - teraz cierpimy z powodu praw. Im bardziej skorumpowana jest Republika, tym liczniejsze jej prawa".

W pewnym amerykańskim mieście zauważono kiedyś, że nadmiar znaków drogowych stawianych przez tamtejszy wyjątkowo aktywny wydział komunikacji wcale nie przyczynił się do wzrostu bezpieczeństwa drogowego, nawet przeciwnie, zaczął stanowić dodatkowe zagrożenie, rozpraszając uwagę kierowców, którzy musieli nauczyć się je ignorować. Nie mogąc powstrzymać nadmiernej aktywności wydziału komunikacyjnego, władze miasta sięgnęły - jak to w Stanach - do stosunkowo prostego rozwiązania, a mianowicie zmniejszyły liczbę urzędników zatrudnionych w tym wydziale o połowę. Trudno nie widzieć podobieństwa do sytuacji w naszym kraju, w którym źródłem pogłębiającego się kryzysu jest m.in. właśnie nadmiar regulacji krępujących normalny rozwój życia, w szczególności rozwój gospodarki. Może gdybyśmy potrafili zmniejszyć o połowę liczbę naszych posłów i radnych, wpłynęłoby to przynajmniej na liczbę uchwalanych przez nich aktów prawnych.

Niezależnie jednak od liczebności i zaangażowania, każdy "rozsądny ustawodawca", które to pojęcie stanowi rodzaj użytecznej fikcji prawnej, powinien kierować się kilkoma podstawowymi zasadami.

Nie powinien regulować za pomocą prawa rzeczy, które

  • nie nadają się do regulacji prawnej (na to zwracał uwagę Platon),
  • nie muszą być regulowane,
  • nie dają się wyegzekwować,
  • nie mają zabezpieczenia finansowego (np. ustawy, które doprowadziły do tzw. dziury budżetowej),
  • ich, nie tylko ekonomiczny, bilans zysków i strat jest ujemny, co naturalnie implikuje ograniczenie interwencjonistycznej roli państwa.

Tego rodzaju na pozór proste reguły wymagają jednak, aby fikcja "rozsądnego ustawodawcy" nie była zbyt odległa od rzeczywistości.